Będzie nowa wojna o krzyż?
Doradca prezydenta Tomasz Nałęcz uważa, że postulat Ruchu Palikota dot. usunięcia krzyża z sali sejmowej jest niefortunny. Krzyż w Polsce jest nie tylko znakiem religijnym, jest symbolem trwania polskości - argumentuje. Nałęcz przestrzega także przed wszczynaniem w Polsce wojny religijnej.
13.10.2011 | aktual.: 13.10.2011 11:47
Janusz Palikot powiedział, że jego Ruch jeszcze w tym tygodniu lub w poniedziałek wystąpi do marszałka sejmu z pismem ws. usunięcia krzyża z sali posiedzeń sejmu. - Myślę, że to nie jest fortunny pomysł - ocenił Tomasz Nałęcz.
- Przeciwnicy krzyża w sejmie nie biorą pod uwagę jednego, że krzyż w Polsce nie jest tylko znakiem religijnym. Trzy krzyże stoją przed Stocznią Gdańską i myślę, że nikt nie wpadnie na pomysł, żeby w imię świeckości państwa je stamtąd usunąć - powiedział doradca prezydenta.
- Dla nas Polaków - wierzących i niewierzących - krzyż nie jest tylko znakiem religijnym, jest pewnym symbolem, także polskości, trwania polskości - podkreślił.
- Jest wielkim urokiem polskiej historii, że to nigdy nie był kraj wojen religijnych - zauważył Nałęcz. - W XXI wieku, kiedy jest tyle zadań do spełnienia, fundować sobie w centrum Europy wojnę religijną - to jest bez sensu - podkreślił.
Nałęcz wspominał, że kiedy jako wicemarszałek sejmu prowadził obrady, za jego plecami wisiał krzyż. - Mi absolutnie nie przeszkadzał - podkreślił. Przyznał jednak: - Trochę mi przeszkadzało co innego, że posłowie, którzy się bardzo często na krzyż, na Boga powoływali tak się zachowywali, jakby tego krzyża nie było na tej sali.
Janusz Palikot zapowiedział, że podczas konsultacji z prezydentem Bronisławem Komorowskim będzie namawiał go do poparcia idei rządu fachowców, przedstawionej przez jego ugrupowanie.
- W sytuacji, kiedy mamy klarowną większość parlamentarną, która chce wziąć odpowiedzialność za rząd, (...) idea rządu fachowców jest ideą księżycową - ocenił Nałęcz.