Będzie apelacja w procesie w "seksaferze"
Na początek listopada wyznaczono termin apelacji
w sprawie radnego Samoobrony Jacka P., skazanego na karę dwóch lat
i czterech miesięcy więzienia za udział w tzw. seksaferze w
Samoobronie. Jest on pierwszą osobą, która została skazana w
procesie karnym w tej sprawie.
07.10.2008 | aktual.: 07.10.2008 13:11
Od wyroku sądu pierwszej instancji odwołali się zarówno obrońcy radnego, jak i prokuratura. Prokuratura chce wymierzenia oskarżonemu surowszej kary - 2 lat i ośmiu miesięcy więzienia. Obrońcy radnego chcą uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd pierwszej instancji lub uniewinnienia bądź wymierzenia oskarżonemu kary w zawieszeniu.
W maju tego roku Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim uznał radnego sejmiku województwa łódzkiego za winnego m.in. nakłaniania Anety Krawczyk - głównego świadka w tej sprawie - do przerwania ciąży oraz narażenia życia i zdrowia kobiety. Sąd uznał P. także za winnego usiłowania podżegania kobiety do składania fałszywych zeznań.
Oprócz kary więzienia, sąd zdecydował też, że radny ma zapłacić 4 tys. zł nawiązki na Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie oraz ponad 17 tys. zł kosztów sądowych. Sąd zaliczył mu na poczet kary osiem miesięcy spędzonych w areszcie.
Termin apelacji wyznaczono na 4 listopada. Jeśli Jacek P. zostanie skazany prawomocnym wyrokiem, to straci mandat radnego.
Łódzka prokuratura prowadząca śledztwo w tzw. seksaferze oskarżyła go o nakłanianie Anety Krawczyk na przełomie lat 2002-03 do przerwania ciąży, a także o usiłowanie przerwania ciąży oraz narażenie życia i zdrowia kobiety poprzez podanie jej kilkakrotnie oksytocyny w celu wywołania skurczów porodowych. (Anecie Krawczyk zgodnie z prawem nie grozi za to odpowiedzialność karna).
Ponadto oskarżony został on również o usiłowanie utrudniania śledztwa. Według prokuratury mężczyzna nakłaniał Krawczyk, aby w zamian za korzyść majątkową udzieliła wywiadu w telewizji lub radiu i wycofała swoje wcześniejsze zeznania, obciążające posła Stanisława Łyżwińskiego i szefa Samoobrony Andrzeja Leppera.
Jacek P. - b. asystent Łyżwińskiego, a obecnie radny sejmiku województwa łódzkiego - od początku nie przyznawał się do winy. Jako pierwszy podejrzany w "seksaferze" trafił do aresztu w lutym ub. roku. Wyszedł z niego po ośmiu miesiącach po wpłaceniu 20 tys. zł kaucji.
Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi.
Od kilku miesięcy przed piotrkowskim sądem toczy się już główny proces w tej sprawie, w którym na ławie oskarżonych zasiadają Lepper i Łyżwiński. Łyżwiński, który od sierpnia ub. roku przebywa w areszcie, oskarżony jest m.in. o gwałt, a obaj b. posłowie - o żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek tej partii, w tym Anety Krawczyk. Żaden nie przyznaje się do zarzutów, Lepperowi grozi do 8 lat więzienia, Łyżwińskiemu - do 10.