Będą bronić górników w sądzie
Związek Zawodowy Górników w Polsce będzie bronił przed sądami swoich związkowców, którzy uczestniczyli we wtorkowej manifestacji w Warszawie.
28.07.2005 | aktual.: 28.07.2005 14:58
Wiceprzewodniczący ZZG powiedział, że na obronę mogą liczyć jedynie ci, których wina jest wątpliwa. Wacław Czerkawski dodał, że związkowcy muszą przeanalizować wszystkie materiały dowodowe, zebrane przez policję oraz prokuraturę.
Zdaniem wiceprzewodniczącego szacunki policji, która ocenia swoje straty na minimum 100 tys. zł., są przesadzone.
Kazimierz Grajcarek, przewodniczący sekretariatu górnictwa i energetyki "Solidarności" powiedział, że szkody po manifestacji powinni pokryć bezpośrednio odpowiedzialni za wybryki. Także te związki zawodowe, które uczestniczyły w zamieszkach.
Zdaniem przewodniczącego sekretariatu górnictwa i energetyki "Solidarności" winny manifestacji jest także marszałek Włodzimierz Cimoszewicz, który odpowiada za zwłokę w dyskusji nad emaryturami dla górników.
Kazimierz Grajcarek powiedział także, że należy ustalić, kto rozpoczął zamieszki oraz dlaczego policja pozwoliła, by część autokarów z pijanymi związkowcami dojechała do Warszawy.
We wtorek podczas zamieszek zatrzymano 69 związkowców. W środę policja postawiła 35 z nich zarzuty czynnej napaści na funkcjonariuszy - grozi za to do ośmiu lat więzienia. W przypadku pozostałych zatrzymanych po zamieszkach górników skierowano wnioski o ich ukaranie do sądów grodzkich - odpowiedzą za chuligaństwo.