Beata Szydło zostaje. Wniosek PO odrzucony przez Sejm
Po przemówieniu Grzegorza Schetyny, który przez niemal godzinę przypominał grzechy PiS, przyszła kolej na debatę nad wnioskiem o wotum nieufności. Po burzliwych obradach, Sejm odrzucił wniosek PO. To nie zaskoczenie, bo PiS ma bezwzględną większość.
Po przemówieniu Grzegorza Schetyny, który przez ponad godzinę przypominał grzechy PiS, przyszła kolej na debatę nad wnioskiem o wotum nieufności. Jej podsumowaniem było głosowanie, w którym PiS po raz kolejny udowodniło, że ma samodzielną większość. Beata Szydło zostaje na stanowisku.
Krótko i treściwie przemówienia w debacie podsumował wiceprezes PiS Adam Lipiński. - Ja uważam, że Jarosław Kaczyński jest najwybitniejszym politykiem w tym kraju, więc ma najwybitniejsze przemówienia - powiedział w TVN24.
Wystąpienie rzecznika rządu trzeba nazwać nietypowym. Po kilkuminutowym monologu Rafała Bochenka dziennikarze zaczęli protestować i domagać się możliwości zadania pytania. Ale Bochenek nie ustępował. Mimochodem rzucił, że jeden z czołowych polityków PO pogratulował wystąpienia pani premier. Nie chciał jednak zdradzić o kogo chodzi.
Rafał Bochenek postanowił wcielić się w przewodnika po Sejmie i przeprowadził dziennikarzy wzdłuż postawionych w parlamencie tablic. Wśród sukcesów wymieniał m.in. sadzenie drzew i umowy podpisane przez Xi Jingpina w Warszawie. Ten pomysł rzecznika wzbudził wśród przedstawicieli mediów spore zaskoczenie.
- Z zażenowaniem obserwowaliśmy wystąpienia opozycji, którzy byli nieprzygotowani - mówił rzecznik rządu Rafał Bochenek. - Pan Schetyna wychodził na mównicę niepewnym krokiem. Wyszedł na ring kobietą i został znokautowany - przekonywał.
I to by było na tyle. Sejm właśnie zagłosował nad wnioskiem PO w sprawie dymisji Beaty Szydło. Jak można się było spodziewać, politycy PiS obronili swój rząd. Przeciw wnioskowi PO było 238 posłów, a za 174 posłów. Wstrzymało się 8 posłów.
PO domaga się wyjaśnień ws. wystawy na korytarzach Sejmu. Cezary Tomczyk pytał marszałka Sejmu o zgodność tej wystawy z przepisami wewnętrznymi Sejmu. Marek Kuchciński nie odniósł się do zarzutów, odesłał posła do szefowej Kancelarii Sejmu.
Dziennikarze złapali na sejmowym korytarzu Jarosława Kaczyńskiego, który odniósł się do słów Grzegorza Schetyny. Szef PO grosił liderowi PiS, że "osądzi go historia. - Sądzę, żę w historii zapiszę się bardzo dobrze, bardzo ładnie - stwierdził Kaczyński. Powiedział też kilka słów o Schetynie. - Nie sądzę, żeby to była postać dobrze zapamiętana przez historyków. Ale to się okaże - dodał.
Przed głosowaniem przypomnijmy sobie, jak Grzegorz Schetyna uzasadniał konieczność odwołania Beaty Szydło. Tutaj znajdziecie szerszą relację z jego przemówienia.
Podczas debaty nie zabrakło wpadek językowych. Internauci i posłowie opozycji szczególnie intensywnie krytykują tą popełnioną przez Jarosława Kaczyńskiego. Więcej o niej tutaj.
- Niestety z wnioskiem formalnym posel Slawomir Nitras - ogłosił Joachim Brudziński. Poseł PO przyznał, że co prawda zgłaszał się, ale cztery godziny temu. Zaapelował, aby marszałek traktował posłów równo, bo on za przekroczenie czasu wystąpienia dostał karę finansową, a Jarosław Kaczyński spokojnie mógł dokończyć przemówienie.
- Wciąż jestem głodna zwycięstw i mam siłę, by je osiągnąć. Ale jestem zainteresowana grą drużynową. I biało-czerwona drużyna jest gotowa grać dalej - powiedziała Szydło.
Na koniec Beata Szydło postanowiła powiedzieć kilka słów do tych, którzy atakowali ją personalnie. - Możecie mnie nazywać "marionetką" - mówiła. Zarzuciła też, że opozycja atakowała ją nawet, gdy była poszkodowana w wypadku. - Ale jestem dumna z tego, że jestem Polką i katoliczką - powiedziała Beata Szydło.
- Nikt o was nie pytał - relacjonowała niedawne spotkanie z wyborcami. - Wy się albo siłujecie między sobą, pan Grzegorz z panem Ryszardem, albo zajmujecie się Prawem i Sprawiedliwością. Nic nie macie do zaproponowania - zarzucała. - Kłamstwo i pustosłowie. Nic nie macie do zaproponowania.
- Popełniamy błędy, ale musimy z nich wyciągać wnioski - mówiła Beata Szydło. - Polacy zaufali nam dlatego, że byliśmy inni niż poprzednicy. Każdego dnia musimy to sobie przypominać jak pacierz, rano i wieczorem - mówiła.
- Musi też paść słowo "przepraszam" skierowane do Polaków - powiedziała Szydło. Ale ten, kto spodziewał się przeprosin za błędy PiS, zawiódł się. - To słowo należy się Polakom od nas wszystkich, wszystkich parlamentarzystów - powiedziała premier. Wskazała na 16 grudnia. Zwróciła się też do ministrów: - Polacy nam nie wybaczą, jeśli wzorem poprzedników będziemy aroganccy.
Beata Szydło mówiła o zmianach w wymiarze sprawiedliwości, wskazując na ostrzejsze podejście do alimenciarzy. - Chociaż wiem, że przewodniczący Schetyna lubi za 15 tysięcy ogrzać się w towarzystwie takich ludzi - mówiła. Nawiązała do informacji o tym, że PO i SLD płaciły za udział swoich polityków w marszach KOD.
O ile pierwsza część przemówienia Beaty Szydło była zgrabną polemiką z zarzutami opozycji, o tyle druga część mogła zanudzić nawet najbardziej wytrwałych. Premier wymieniała kolejne osiągnięcia rządu, choć wiele punktów na tej liście było mocno wątpliwych. Nawet politycy PiS nie palili się do oklaskiwania swojej premier tak, jak na początku przemówienia.
"Ja też jeżdżę po Polsce.." - zaczęła zdanie Szydło, co natychmiast wykorzystali politycy PO, krytykując wypadek sprzed kilku tygodni. Premier przekonywała, że PO "na pewno zlikwiduje 500+ po dojściu do władzy"