Beata Szydło: Bronisław Komorowski nie potrafi rozmawiać z obywatelami, musi mieć suflera
- Komorowski nie potrafi z rozmawiać z obywatelami i musi mieć suflera - oceniła Beata Szydło, szefowa sztabu wyborczego kandydata PiS Andrzeja Dudy. Odniosła się w ten sposób do komentarzy mediów na temat korzystania przez prezydenta z usług suflerki podczas rozmów z wyborcami na warszawskim Powiślu. Członkini sztabu Komorowskiego, gdy ten polemizował z niepełnosprawną kobietą, doradzała prezydentowi m.in. słowami: "Przytulmy panią". PiS i PO już prześwietliły przeszłość kobiety i wzajemnie się oskarżają o wykorzystywanie jej w kampanii.
14.05.2015 | aktual.: 14.05.2015 15:08
Dla zobrazowania tej oceny Szydło zaprezentowała na briefingu prasowym nagranie ze środowego spaceru prezydenta Komorowskiego ulicami Warszawy i jego rozmowy z kobietą poruszającą się na wózku inwalidzkim - widać na nim, że za Komorowskim stała jego współpracowniczka, która - według napisów zamieszczonych na filmie przedstawionym przez PiS - podpowiadać miała mu reakcję na wypowiedzi pani Bogusławy, skarżącej się na trudności, jakie spotykają ją jako osobę niepełnosprawną.
- Wczoraj pan prezydent po raz kolejny wyszedł na ulice Warszawy i okazało się, że musi mieć ze sobą suflera, żeby móc rozmawiać z Polakami - powiedziała Szydło, odnosząc się do nagrania.
Podkreśliła, że konstytucja stanowi, iż prezydent ma dbać o pomyślność obywateli. - Jak ma dbać o pomyślność obywateli człowiek, który nie potrafi rozmawiać z tymi obywatelami, a idąc na spotkania z wyborcami, musi zabierać ze sobą suflera, żeby wiedzieć jak się zachować i co powiedzieć - pytała Szydło.
Dodała, że kiedy Komorowski wychodzi na spacer "jest nieprzewidywalny i właściwie strach pomyśleć, co wydarzy się na kolejnym spacerze".
- Do tego wszystkiego ja rozumiem, że on zetknął się z rzeczywistością, którą zupełnie sobie, po pięciu latach, inaczej wyobrażał, po opuszczeniu Pałacu. Pamiętamy jego słowa, że Polska przeżywa teraz złoty okres. I nagle kiedy wyszedł do ludzi okazało się, że ta rzeczywistość jest zupełnie inna i problemy zwykłych obywateli są zupełnie inne - powiedziała szefowa sztabu Dudy.
Być może - dodała - to powoduje u Komorowskiego taki "brak reakcji na to, co dzieje się i potrzebny jest sufler". Szydło stwierdziła też, że jeżeli wierzyć temu co można przeczytać w internecie, "to pani suflerka ma bardzo ciekawe wykształcenie, ponieważ jest specjalistką od manipulacji i dyskredytowania przeciwnika w mediach".
Dodała, że teraz - w kontekście przeprowadzonych już negocjacji ze sztabem Komorowskiego dotyczących telewizyjnej debaty, która ma się odbyć 17 maja - zastanawia się, czy "w niedzielę będą dwie mównice - jedna dla pana prezydenta, druga dla jego suflerki".
- To pokazuje w jakiej rzeczywistości w tej chwili porusza się pana prezydent Bronisław Komorowski, a w jakiej żyją Polacy - powiedziała Szydło.
Niepełnosprawna kobieta żali się prezydentowi
Podczas środowego spaceru Komorowskiego zaczepiła kobieta poruszająca się na wózku inwalidzkim. Pani Bogusława upomniała się m.in. o wysokość zniżek dla inwalidów na przejazdy kolejowe.
- Pan, jak pierwszy raz miał wygrać, to podlizał się studentom i 51 proc. zniżki im dał. 37 procent zniżki ma inwalida, a student 51 procent? - pytała kobieta.
Komorowski zadeklarował, że chętnie będzie działał, żeby podwyższyć ulgi dla osób niepełnosprawnych.
Pani Bogusława narzekała też na utrudnienia, jakie spotykają ją podczas podróży PKP.
Prezydent zaprosił ją do Pałacu Prezydenckiego, by tam opowiedziała o wszystkich problemach z jakimi boryka się na co dzień jako osoba niepełnosprawna. Kobieta przystała na tę propozycję i razem z prezydentem udała się do Pałacu.
Joachim Brudziński z PiS zwraca uwagę, że "pani Bogusława w 2002 r. była kandydatką PO do Sejmiku Zachodniopomorskiego". Poseł dziwi się, że sztab Komorowskiego, który inwigiluje obywateli, nie wie tego.
Na konferencji prasowej sztabu prezydenta, Jakub Rutnicki zwrócił uwagę, że pani Bogusia w 2007 roku rozmawiała z działaczami PiS-u. – Pani Bogusia spotkała się z działaczami PiS Joachimem Brudzińskim i Jarosławem Kaczyńskim, mówiła o swoich problemach w 2007 roku. One nie zostały rozwiązane. „Duda pomoc” będzie działać, ale nie wiem w jaki sposób – komentował. Podkreślił, że prezydent Komorowski załatwił tę sprawę od ręki.
"Prezydent lubi spotkania z ludźmi"
Wcześniej do tematu korzystania z usług suflerki przez prezydenta odniósł się na antenie TVN24 Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej oraz członek sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego. Powiedział, że "dobrze, że jest rozmowa z ludźmi; dobrze, że jest otwartość".
Zaznaczył, że "prezydent jest tak otwartą i doświadczoną osobą, że nie musi korzystać z usług suflerki". - Każdy dobry zawodnik buduje jednak wokół siebie drużynę - dodał.
Podkreślił, że prezydent "bardzo lubi spotkania z ludźmi".
"Prezydent nie zmienia poglądów"
Kosiniak-Kamysz odniósł się również do kwestii referendum w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych. - Prezydent nie zmienia poglądów. To Polacy mają zdecydować - stwierdził.
Podkreślił, że dobrze, że jest rozmowa o JOW-ach, ale trzeba wytłumaczyć, czym jest ten system.
W jego ocenie, w drugiej turze wyborów jest dużo większa dynamika w kampanii Komorowskiego i nowe, ciekawe hasło. - W sztabie Komorowskiego jest wielka mobilizacja, to nie czas na chaos - podkreślił, po czym dodał: - Podchodzimy z szacunkiem do wyników pierwszej tury - oznajmił.
"Referendum ws. JOW- ów to błąd"
- Podczas spotkania z prezydentem sygnalizowałem, że pomysł referendum w sprawie JOW-ów to poważny błąd - stwierdził wicepremier, szef PSL Janusz Piechociński, w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Na uwagę dziennika, że PO popierała niegdyś JOW-y, wprowadziła je w senacie i w gminach, Piechociński wyjaśnił: "bo była partią buntu, jak dziś Kukiz. Potem się okazało, że nie było większości w sejmie, sama zaczęła korzystać z pieniędzy budżetowych. Dlatego lepiej dziś takich obietnic nie składać".
- To jakaś paranoja - ocenił rozmówca gazety. - Prawie każdy kandydat zapowiadał, że jednoosobowo zmieni konstytucję. Będziemy mieli demokrację bezpośrednią, w której o wszystkim - o podatkach, likwidacji ZUS-u czy KRUS-u - decydować będą sami wyborcy - podkreślił Piechociński.
- Znajdziemy się w sytuacji Słowenii, która nic nie mogła zrobić ze swoimi finansami, bo rządzący spętani byli wynikami referendów - ostrzegł wicepremier.
Referendum 6 września?
Bronisław Komorowski podpisał w środę wniosek ws. referendum, który skierował do marszałka senatu. Prezydent chce zapytać Polaków, czy chcą JOW-ów w wyborach do sejmu, likwidacji finansowania partii z budżetu oraz zmian w systemie podatkowym wzmacniających pozycję obywatela. Proponuje, aby referendum odbyło się 6 września.
Komorowski zadeklarował też, że zaprosi Pawła Kukiza do pałacu prezydenckiego na rozmowę ws. JOW-ów.
Do zarządzenia przez prezydenta referendum ogólnokrajowego potrzebna jest zgoda senatu. Po wpłynięciu prezydenckiego projektu ws. referendum senat ma 14 dni na podjęcie decyzji ws. jego przeprowadzenia. W przypadku zgody, referendum musi odbyć się w ciągu 90 dni.
Komorowski podczas środowego spotkania z dziennikarzami przed warszawskim Urzędem Skarbowym przy ul. Chałubińskiego 8 mówił, że "to nie jest tak, że ktoś chce rozstrzygnąć za obywateli jak ma być".
- Tylko prezydent likwiduje barierę prawną, konstytucyjną, która do tej pory uniemożliwiała myślenie o wprowadzeniu jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do sejmu (...) Mam nadzieję że stanowisko większości obywateli polskich będzie miało istotny wpływ na partie polityczne, które zawsze mają naturalną tendencję do pilnowania swoich własnych interesów - mówił Komorowski.
"Znaleźć inną pracę, wziąć kredyt"
- Znaleźć inną pracę, wziąć kredyt - tak z kolei prezydent odpowiedział we wtorek na pytanie młodego chłopaka, jak jego siostra ma kupić mieszkanie, zarabiając 2 tys. zł.
Komorowski zabiegał o poparcie wyborców na ulicach Warszawy. Szukając nowych głosów spacerował ulicami miasta. W pewnej chwili podszedł do niego młody chłopak, który zapytał, co zrobi prezydent, żeby on nie musiał wyjeżdżać z kraju do pracy. - To twoja będzie decyzja - odpowiedział Komorowski.