Beagle 2 wciąż milczy
Lądownik Beagle 2, który w Boże Narodzenie
powinien był osiąść na powierzchni Marsa i skontaktować się z
sondą Mars Express, wciąż milczy. W środę nie powiodła się ósma
próba nawiązania kontaktu między lądownikiem a krążącą po orbicie
Marsa sondą.
Jednak naukowcy nie tracą nadziei, że Beagle 2 rozpocznie nadawanie. W środę wysłali do lądownika sygnał, który miał zrestartować jego wewnętrzny zegar. Podejrzewają, że złe funkcjonowanie zegara, i - w rezultacie - nieprawidłowo obliczone godziny transmisji mogą być powodem milczenia lądownika.
Na razie nie wiadomo, czy działanie naukowców odniosło skutek. Szansa, by się o tym przekonać, będzie 4 stycznia, kiedy Mars Express znajdzie się w odpowiednim miejscu nad orbitą Czerwonej Planety i będzie szansa na kontakt.
Zaraz po wylądowaniu Beagle 2 miał zacząć nadawać do sondy Mars Express jedną z melodii popularnego brytyjskiego zespołu Blur. Sonda z kolei miała powiadomić Ziemię, że lądowanie się powiodło.
Wszystko zależało jednak od tego, czy lądownik, wielkości otwartego parasola i pozbawiony silnika hamującego, opadnie łagodnie na Marsa, hamowany w atmosferze planety przez nadymające się automatycznie balony, czy też roztrzaska się o jego skalistą powierzchnię.
Zagrożeniem dla lądownika są burze piaskowe szalejące obecnie na Czerwonej Planecie. Fatalne w skutkach byłoby także za szybkie lub spóźnione uwolnienie balonów.
Sonda, wspólne dzieło państw skupionych w Europejskiej Agencji Kosmicznej, kosztowała około 300 milionów euro. Lądownik Beagle-2 zbudowali Brytyjczycy.