Bartoszewski: mam uczulenie na wypowiedzi tej kobiety
Nie każdy ma prawo do pouczania. Mam uczulenie na wypowiedzi pewnej kobiety - powiedział Władysław Bartoszewski o Erice Steinbach podczas promocji swojej książki "Mój Auschwitz" dodając, że w jej wypadku właściwy byłby "umiar w roszczeniu sobie prawa do reprezentowania Niemców".
16.09.2010 | aktual.: 16.09.2010 21:32
- Mam uczulenie na wypowiedzi pewnej kobiety, która spędziła dzieciństwo na ziemiach utraconych przez Niemców po II wojnie światowej, ale zdaje się nie pamiętać, że jej rodzina mieszkała w garnizonie armii, która była na tych terenach agresorem - powiedział o Steinbach Bartoszewski dodając, że w przypadku tej osoby, która ujmuje się za krzywdą wypędzonych Niemców, uczciwe byłoby pamiętanie o czystkach etnicznych i wypędzeniach na Pomorzu, które dotknęły m.in. polskich mieszkańców Gdańska i Gdyni, a także Kaszubów z rąk Niemców w 1939 i 1940 roku.
- Od tego zaczęła się historia wypędzeń na tych terenach podczas II wojny światowej. Nie każdy ma moralne prawo do pouczania innych - podkreślił Bartoszewski.
Przewodnicząca niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV) Erika Steinbach ostro skrytykowała na antenie telewizji ARD Władysława Bartoszewskiego mówiąc, że "ma zły charakter". Swoją ocenę szefowa BdV uzasadniła "własnymi doświadczeniami".
Auschwitz Bartoszewskiego
Spotkanie w Warszawie związane było z publikacją nowej książki Władysława Bartoszewskiego zatytułowanej "Mój Auschwitz". Bartoszewski trafił do obozu w wieku 18 lat, 22 września 1940 roku, razem z tzw. drugim transportem warszawskim. Przeżył w obozie 199 dni, od śmierci z głodu i wyczerpania uratowali go lekarze z obozowego ambulatorium. W kwietniu 1941 r. został zwolniony - do dziś nie wiadomo, czy na skutek interwencji Polskiego Czerwonego Krzyża, którego pracownikiem był przed uwięzieniem, czy dzięki staraniom rodziny i znajomych.
Gdy po uwolnieniu Bartoszewski przez kilka miesięcy poważnie chorował, odwiedzała go m.in. koleżanka z podwórka Hanna Czaki. To ona spisała wspomnienia Bartoszewskiego, a relacja ta stała się podstawą broszury napisanej przez przedwojenną pisarkę Halinę Krahelską, a zatytułowanej "Oświęcim. Pamiętnik więźnia". Była to pierwsza na świecie publikacja o Auschwitz. Bartoszewski ocenia, że jego wkład w warstwę informacyjną broszury wyniósł ok.80% Odbita na powielaczu broszura krążyła potem w wielu odpisach.
- Moja opowieść o Auschwitz stanowi wycinek historii tego miejsca, gdy w swoich początkach miejsce to funkcjonowało jako obóz koncentracyjny dla polskich więźniów politycznych. Dopiero w 1942 roku, około trzech kilometrów od tzw. łagru głównego, zaczęła działać fabryka śmierci Birkenau, która z czasem stała się głównym ośrodkiem zagłady Żydów - mówił Bartoszewski. Bartoszewski był więźniem Auschwitz na wczesnym etapie istnienia obozu, choć już wtedy warunki były tam tragiczne, a śmiertelność więźniów ogromna.
Główny zrąb książki "Mój Auschwitz" stanowi rozmowa z Bartoszewskim, którą przeprowadzili Piotr Cywiński i Marek Zając. W dokumentalnej części publikacji znalazł się "Pamiętnik więźnia", obok wybranych przez Bartoszewskiego i od dawna nie wznawianych tekstów takich jak opowiadanie "Apel" Jerzego Andrzejewskiego, broszura "Za drutami obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu", której autor ukrył się pod pseudonimem o. Augustyna, a także tekst "W piekle" Zofii Kossak.
Niemal dokładnie 70 lat od dnia, gdy 18-letni Władysław Bartoszewski trafił do Auschwitz - 21 września tego roku - do obozu ma przyjechać David Irving, kontrowersyjny autor książek o II wojnie światowej, skazany w 1996 roku przez austriacki sąd na trzy lata więzienia (odsiedział 13 miesięcy) za zaprzeczanie hitlerowskim zbrodniom na Żydach. Ostatnio w wywiadzie dla internetowego wydania "Daily Mail" Irving powiedział, że władze polskie umiejętnie wykorzystują wizerunek obozu koncentracyjnego w Auschwitz w celach marketingowych, co - jego zdaniem - nasuwa skojarzenia z Disneylandem.
- Polskie władze mają świadomość, kim jest David Irving, jakie są jego poglądy, co chce osiągnąć swoją wycieczką. Na jego próby negowania faktów historycznych mogę odpowiedzieć tylko: my wiemy, jak było naprawdę - powiedział Bartoszewski komentując planowaną wizytę Irvinga.