Bartoszewski kontra Steinbach
Były minister spraw zagranicznych Władysław
Bartoszewski wypowiedział się przeciwko zorganizowanej w Berlinie
przez Niemiecki Związek Wypędzonych (BdV) uroczystości z okazji
60. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego.
Powstanie warszawskie jest dla nas Polaków święte. Nie chcemy, żeby właśnie ta organizacja wspominała to wydarzenie - powiedział Bartoszewski niemieckiemu tygodnikowi "Welt am Sonntag".
BdV zapowiedział na najbliższy poniedziałek w jednym z berlińskich kościołów spotkanie pod hasłem "Empatia - droga do współżycia". Oprócz szefowej BdV Eriki Steinbach głos zabiorą przewodniczący Episkopatu niemieckiego Kościoła katolickiego, kardynał Karl Lehmann oraz niemiecki pisarz żydowskiego pochodzenia Ralph Giordano.
Współorganizatorem uroczystości jest finansowany z niemieckiego budżetu Federalny Ośrodek Kształcenia Politycznego.
Uzasadniając decyzję o zorganizowaniu kontrowersyjnego spotkania Steinbach oświadczyła, że Polakom i Niemcom potrzebna jest większa wiedza o przeszłości tak, aby mogli lepiej współpracować we wspólnej europie. Tylko w ten sposób może powstać współczucie i zrozumienie - podkreśliła.
Zapowiedź włączenia się niemieckich ziomkostw do obchodów rocznicy powstania warszawskiego spotkała się już wcześniej z krytyką w Polsce. Ambasador Polski Niemczech Andrzej Byrt ostrzegł podczas odbywającej się w kwietniu polsko-niemieckiej konferencji w Neuhardenberg, że niezależnie od intencji Steinbach planowana przez nią impreza odebrana zostanie w Polsce jako prowokacja.
Podobną ocenę dał renomowany niemiecki tygodnik "Die Zeit". Jego zdaniem, szefowa BdV chce w ten sposób pozbawić argumentów przeciwników forsowanego przez nią projektu "Centrum przeciwko Wypędzeniom".
"Steinbach nie jest w stanie pojąć, że Polacy odbierają organizowaną przez nią uroczystość jako niesłychaną instrumentalizację podstawowego narodowego mitu" - zauważa "Die Zeit".
Jak twierdzi najnowszy "Welt am Sonntag", Steinbach zamierza jeszcze w tym roku zdecydować o lokalizacji "Centrum przeciwko Wypędzeniom". Wcześniejszy plan zorganizowania placówki w dawnym zbiorniku na gaz spalił na panewce ze względu na sprzeciw władz berlińskiej dzielnicy Kreuzberg.