Trwa ładowanie...
d4213ru
sld
21-03-2006 06:40

Baronowie SLD uczą się żyć poza polityką

Wykładają studentom kulturę polityczną, działają w biznesie, piszą felietony za honoraria godne największych gwiazd dziennikarstwa - dawni liderzy SLD uczą się życia poza polityką. Wielu go nigdy nie znało - pisze "Rzeczpospolita".

d4213ru
d4213ru

Przez 15 lat niemal codziennie gościli w serwisach informacyjnych. Dziś dawni baronowie SLD - utrąceni przez nowe władze lewicy lub przez wyborców - muszą zarabiać na chleb poza Sejmem. Miller, Oleksy, Janik, Cimoszewicz czy Jaskiernia parlamentarne mandaty stracili w ostatnich wyborach, często po kilkunastu latach posłowania.

Jak sobie radzą w nowej rzeczywistości? - Żona musiała pójść do pracy - przyznaje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Marek Dyduch, były sekretarz generalny SLD. To bolączka wielu dawnych liderów lewicy, których partnerki wcześniej nie musiały się przejmować zarabianiem na życie - zaznacza dziennik.

Przez kilkanaście lat SLD był niemal jak monolit. Trzon lewicy stanowili posłowie, którzy tworzyli Klub Sojuszu w pierwszej kadencji Sejmu 1991 - 1993. Nazywano ich "złotą sześćdziesiątką" - bo był to parlamentarny zaczyn potęgi Sojuszu. Razem przetrwali czas politycznej izolacji. Z tego 60-osobowego klubu pochodziło trzech późniejszych premierów, kilku marszałków Sejmu i Senatu oraz cała masa ministrów. "Złotą sześćdziesiątką" kierował Aleksander Kwaśniewski, późniejszy prezydent.

Po ostatnich wyborach większość złotych posłów lewicy i tych, którzy dołączali w następnych kadencjach, znalazła się na politycznym marginesie. Jednak część z nich już przygotowuje się do powrotu - wybory samorządowe za pasem - podkreśla "Rzeczpospolita". (PAP)

d4213ru
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4213ru
Więcej tematów