Bardzo ryzykowny budżet
Po raz drugi w ciągu miesiąca minister finansów obniża planowane dochody państwa na przyszły rok. W lipcu ubyły cztery miliardy, teraz piąty - informuje "Rzeczpospolita.
30.08.2006 | aktual.: 01.09.2006 14:57
Ustawa budżetowa na przyszły rok jest już prawie gotowa. W najbliższych dniach zapozna się z nią premier Jarosław Kaczyński. I będzie musiał zdecydować, czy przyjąć ryzykowny budżet, pisze gazeta.
Ministrowie w jego rządzie powinni udowodnić, że zależy im na realizacji programu "Tanie państwo". Tymczasem wszyscy szefowie resortów chcą zwiększyć wydatki i determinacji w cięciu kosztów administracyjnych na przyszły rok jakoś u nich nie widać - mówi minister finansów Stanisław Kluza.
Dodaje, że ustalone przez niego limity wydatków przypadające na poszczególne ministerstwa są nieprzekraczalne. Jeśli szefowie resortów chcą zyskać pieniądze na inne ważne cele, muszą z czegoś zrezygnować.
Zdaniem Zbigniewa Chlebowskiego z PO jeśli premier ustąpi i zdecyduje się zwiększyć wydatki na rolnictwo i pomoc socjalną, to możemy zapomnieć o obniżeniu podatków i kosztów pracy, co obiecywała jeszcze Zyta Gilowska.
Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, uważa, że rozdmuchiwanie wydatków przez koalicjantów, to sprawa wtórna:
Stanisław Kluza nie ujawnił jaki jest plan dochodów państwa. Proponowane przez rząd zmiany podatkowe tkwią w komisjach. Jeżeli minister finansów już je ujął w ustawie budżetowej na przyszły rok, a Sejm ich nie przyjmie, może się okazać, że zakładane dochody nie zostaną zrealizowane- twierdzi Jankowiak. Wystarczy, że posłowie nie przegłosują podwyżki akcyzy na olej opałowy i gaz płyny, a do budżetu nie wpłynie ok. 2 mld zł - pisze "Rzeczpospolita". (PAP) Więcej: Rzczpospolita - Apetyt na wydatki bez pokrycia