Barcikowski: to było rutynowe zatrzymanie, a nie polowanie
To było normalne, rutynowe zatrzymanie - tak powiedział szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzej Barcikowski, odpierając zarzuty "Gazety Wyborczej" co do zatrzymania dwóch oficerów agencji i pracownika NIK podejrzanych o ujawnienie tajemnicy.
Cztery uzbrojone ekipy ABW wraz z prokuratorami polowały na Jacka Kalasa z NIK - kontrolera, który znalazł dowody, że "raport otwarcia" rządu SLD zawierał nieprawdziwe dane - podała w piątek "Gazeta Wyborcza". "GW" pytała, dlaczego aż cztery uzbrojone zastępy ABW zatrzymują jednego urzędnika i czy chodzi o to, żeby kogoś zastraszyć.
Barcikowski zapewnił po raz kolejny, że sprawa zatrzymania nie wiąże się z działalnością NIK. Ujawnił, iż niektóre przekazywane informacje "mogły narazić konkretne osoby na niebezpieczeństwo, bo dotyczyły spraw personalnych". Dodał, że wszystkimi trzema podejrzanymi nie kierowały "żadne wyższe pobudki". Ktoś obciążony zarzutem nie powinien być pozytywnym bohaterem artykułu - powiedział Barcikowski, według którego "Gazeta" postąpiła "nieprzyzwoicie".