Barack Obama spotka się z prezydentem Autonomii Palestyńskiej
Przy okazji sesji ONZ prezydent USA Barack Obama spotka się z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem. Spotkanie z prezydentem Iranu nie jest zaplanowane, ale doradca Obamy nie wyklucza "pewnych interakcji na różnych poziomach" władzy.
Jak powiedział w piątek zastępca głównego doradcy Obamy ds. bezpieczeństwa narodowego Ben Rhodes, prezydent spotka się z Abbasem w Nowym Jorku w kuluarach Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
- To będzie pierwsza sposobność dla prezydenta, by osobiście spotkał się z prezydentem Abbasem od wznowienia bezpośrednich negocjacji (w sprawie procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie)
między Izraelczykami a Palestyńczykami - powiedział Rhodes. Celem spotkania, które odbędzie się na sześć dni przed wizytą w Waszyngtonie premiera Izraela Benjamina Netanjahu, jest podkreślenie wagi, jaką USA przywiązują do postępu w bliskowschodnim procesie pokojowym.
Największe zainteresowanie wywołuje jednak kwestia potencjalnego spotkania Obamy z nowym, wybranym w czerwcu prezydentem Iranu Hasanem Rowhanim, który w ostatnich dniach przystąpił do ofensywy dyplomatycznej, mnożąc pozytywne gesty pod adresem Zachodu. Jak pisał w piątek "New York Times", celem tych zabiegów jest zawarcie "szybkiego porozumienia" w sprawie programu nuklearnego w zamian za zniesienie drakońskich sankcji wobec Teheranu, które osłabiły irańską gospodarkę.
Rhodes potwierdził, że w ostatnim czasie Obama i Rowhani wymienili między sobą listy. - Jesteśmy gotowi, by budować dalej te kontakty, ale nie mogę przewidzieć każdej interakcji, jaka będzie mieć miejsce podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Możliwe, że będą jakieś interakcje na różnych poziomach, ale nie ma planów formalnych spotkań - powiedział dziennikarzom, pytany o spotkanie Obama-Rowhani.
Powtórzył wcześniejsze deklaracje rzecznika Białego Domy, że prezydent USA jest "gotowy" na bezpośrednie rozmowy amerykańsko-irańskie, ale "słowa muszą być potwierdzone czynami".- Musi być wyraźny sygnał, że międzynarodowa społeczność jest zjednoczona i naciska na Iran, by spełnił zobowiązania - dodał Rhodes.
Nowy prezydent Iranu m.in. w środowym wywiadzie dla amerykańskiej telewizji NBC oraz w opublikowanym w piątek artykule w "Washington Post" zapewnił, że Teheran nie chce broni jądrowej i jej nie buduje. Deklarował też gotowość do wynegocjowania porozumienia nuklearnego z Zachodem, podkreślając, że "pełnego mandatu" udzielił mu w tej sprawie najwyższy przywódca duchowo-polityczny ajatollah Ali Chamenei. Ponadto wśród pozytywnych gestów dostrzeganych w Waszyngtonie jest wypuszczenie w środę na wolność 11 więźniów politycznych oraz życzenia złożone za pośrednictwa Twittera przez nowego prezydenta i szefa dyplomacji z okazji Rosz Haszana, czyli żydowskiego Nowego Roku. - Zauważam pewien postęp, m.in. w kwestii więźniów czy pewnych deklaracji prezydenta Rowhaniego, ale one nie są wystarczające, by odpowiedzieć na obawy międzynarodowej społeczności w sprawie programu nuklearnego. Musimy więc dalej naciskać, by poszły za nimi czyny - powiedział Rhodes.
Zachód podejrzewa władze w Teheranie o dążenie do produkcji broni atomowej; Iran utrzymuje, że jego program nuklearny ma charakter cywilny.
Obaj prezydenci będą przemawiać w ONZ tego samego dnia - we wtorek 24 września. Gdyby doszło między nimi do spotkania, byłoby to pierwsze spotkanie prezydenta USA i przywódcy Iranu od 1977 roku, gdy Jimmy Carter spotkał się z szachem Mohammadem Rezą Pahlawim. Jak pisał "Wall Street Journal", relacje między USA a Iranem są tak słabe, że "choćby uścisk dłoni byłby znaczącym punktem zwrotnym".
Rhodes potwierdził natomiast, że w Nowym Jorku prezydent Obama spotka się jeszcze z prezydentem Libanu Michelem Suleimanem, a także z prezydentem Nigerii Goodluckiem Jonathanem. Z pierwszym chce rozmawiać o konflikcie w sąsiedniej Syrii w kontekście "ogromnych trudności, jakim musi stawić czoło Liban w związku z setkami tysięcy syryjskich uchodźców, którzy przekroczyli granicę". Z Jonathanem rozmowy mają dotyczyć gospodarki i