Barack Obama nie wierzy w szybkie ograniczenie dostępu do broni
Barack Obama nie wierzy w szybkie ograniczenie dostępu do broni w Stanach Zjednoczonych. W wywiadzie, zamieszczonym na stronie internetowej "New York Timesa", amerykański prezydent powiedział, że w najbliższym czasie nie spodziewa się zmiany przepisów o dostępie do broni palnej.
21.06.2015 | aktual.: 21.06.2015 00:59
Powodem są, jak się wyraził, bardzo silne wpływy, jakie ma w Kongresie Narodowe Stowarzyszenie Strzeleckie, broniące swobodnego dostępu do broni. - Nie sądzę, aby w tym Kongresie została podjęta jakakolwiek akcja legislacyjna - powiedział Obama. Dodał, że nie spodziewa się zmian, dopóki amerykańska opinia publiczna nie uzna, że obecna sytuacja jest nienormalna, i nie odczuje konieczności działania.
Prezydent przyznał, że prawo do posiadania broni jest ważną częścią amerykańskiej tradycji. Problem polega na tym, jak pogodzić tę uzasadnioną tradycję ze zdroworozsądkowymi środkami, które zapobiegną kolejnym zbrodniom - powiedział Barack Obama.
Polityczna burza po strzelaninie Charleston
W Stanach Zjednoczonych rozgorzała publiczna dyskusja na temat zbyt łatwego dostępu do broni. Do zmiany przepisów nawołują najważniejsi politycy w państwie. W opozycji do polityków, którzy chcą zaostrzenia prawa dot. dostępności do broni, znajduje się lobby strzeleckie, które lobbuje przeciwko wprowadzeniu zmian w prawie.
Hillary Clinton, kandydatka na prezydenta z ramienia demokratów w bardzo emocjonalny sposób mówiła o problemie zbyt łatwego dostępu do broni w USA. Była pierwsza dama Stanów Zjednoczonych podkreśliła, że nie można obawiać się zaostrzenia przepisów utrudniających zakup broni.
Clinton na dorocznym zjeździe amerykańskich burmistrzów w Kalifornii zapowiedziała, że będzie to jedna z najważniejszych spraw, o których będzie mówić w czasie swojej kampanii prezydenckiej
W Ameryce broń można kupić niemal w każdym większym centrum handlowym, wystarczy wypełnić specjalny formularz. Na tej podstawie dokonuje się weryfikacji osoby, która dokonuje zakupu. W ostatniej dekadzie ze stu milionów wniosków odrzucono zaledwie 700 tysięcy.
Amerykański prezydent udzielił wywiadu dwa dni po strzelaninie w Charleston w Południowej Karolinie. 21-letni Dylann Roof zastrzelił tam w kościele dziewięcioro Afroamerykanów.
Zobacz także: Strzelanina w Charleston