"Bankruci". Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej o Wałęsie i Frasyniuku
Przed archikatedrą przy ul. Świętojańskiej w Warszawie członkowie rodzin ofiar katastrofy pod Smoleńskiem wydali oświadczenie ws. uroczystości 10 lipca. - Nie chodzi o politykę, ale o pamięć - podkreślili. Surowo ocenili też m.in. byłego prezydenta Lecha Wałęsę.
Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej nie rozumieją, dlaczego obchody miesięcznicy stały się problemem. - Nie czujemy, że szkodzimy demokracji - zwróciła się do osób biorących udział w kontrmiesięcznicy Jolanta Jentys, krewna Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej.
Rodziny apelowały, by uczestnicy kontrmanifestacji pozwolili im spokojnie przejść. - Na tym polega demokracja. (...) Wszyscy mają takie same prawa. Nie musimy walczyć ze sobą - podkreśliły.
Prosiły też, by pozwolono im się modlić. - To jest wartość - zaznaczyły.
Jerzy Mamontowicz, brat Bożeny Mamontowicz-Łojek, przewodniczącej Federacji Rodzin Katyńskich, Lecha Wałęsę, Władysława Frasyniuka i Stefana Niesiołowskiego nazwał bankrutami. - To bankruci polityczni. Powinni odejść w cień - stwierdził.
- Ona walczyła o prawdę katyńską razem z mężem przez wiele lat, kiedy za to karano. Nie umiałbym inaczej postępować niż ona - mówił o siostrze Mamontowicz.
Przyznał też, że śledztwo smoleńskie było bardzo źle prowadzone. "Oddanie w obce ręce", Rosjanom było jego zdaniem przestępstwem.