Banki nas podglądają

"Gazeta Prawna" pisze o Biurze Informacji Kredytowej, które zbiera dla banków informacje o niesolidnych klientach.

Dziennik opisuje historię mieszkanki Dąbrowy Górniczej, która spóźniła się ze spłatą jednej z rat rocznego kredytu o trzy dni. Jej nazwisko trafiło do Biura Informacji Kredytowej z zaległością 1 zloty 20 groszy. Nie pojawiła się za to żadna informacja o spłacie należności. Sprawa wyjaśniła się po trzech latach, kiedy klientka starała się o inny kredyt, ale od banku uzyskała odmowną odpowiedź ze względu na obecność na liście nierzetelnych kredytobiorców.

"Przedstawiciele Biura Informacji Kredytowej zapewniają jednak, że nawet jeśli klient figuruje w BIK jako niesolidny kredytobiorca, to choć przemawia to na jego niekorzyść, nie przekreśla jednocześnie szans na otrzymanie kolejnego kredytu. Lepiej nie narażać jednak na problemy wynikające z nieterminowych spłat należności i otrzymania statusu nierzetelnego kredytobiorcy na nastepne 5 lub 7 lat" - radzi "Gazeta Prawna".

Dyrektor Departamentu Biura mówi, że obecnie współpracuje z ponad trzydziestoma bankami. Są wśród nich wszystkie najważniejsze i największe banki w Polsce. "Do biura co miesiąc trafiają aktualne dane dotyczące każdego klienta, który posiada w banku zobowiązania kredytowe. Problem zaczyna się wtedy, gdy pojawiają się opóźnienia. Jeśli spłaty dokonamy do 30 dni po terminie, nasze dane w Biurze będą przechowywane przez 5 lat. Jeśli jednak upłynie więcej czasu, to okres ten wydłuża się do 7 lat" - czytamy w dzienniku. (IAR)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)