PolskaBank Światowy o finansowaniu szkolnictwa wyższego w Polsce

Bank Światowy o finansowaniu szkolnictwa wyższego w Polsce

Wrastająca liczba wyższych uczelni i
studentów w Polsce wymaga opracowania nowej polityki finansowania
szkolnictwa wyższego, aby studia nie traciły na jakości.

12.01.2006 | aktual.: 12.01.2006 16:38

Jak finansować szkolnictwo wyższe, aby było ono efektywne i dostępne dla wszystkich dyskutowali w czwartek uczestnicy warsztatów "Finansowanie Szkolnictwa Wyższego. Doświadczenia Międzynarodowe", zorganizowanych w Warszawie z udziałem ekspertów Banku Światowego.

Inwestycja w edukację młodych ludzi jest jedną z kluczowych inwestycji dla państwa. Dlatego studia na państwowych uczelniach powinny być finansowane ze środków budżetowych - podkreślił w swoim wystąpieniu powitalnym minister edukacji i nauki prof. Michał Seweryński.

W debacie przeważały jednak głosy, że bezpośrednie finansowanie przez państwo niektórych rodzajów studiów nie sprzyja rozwojowi szkolnictwa.

Ekspert Banku Światowego prof. Nicholas Barr z London School of Economics (Londyńskiej Szkoły Ekonomicznej) zaznaczył, że obecnie szkolnictwo wyższe w wielu krajach europejskich, zwłaszcza tych, które przeszły niedawno transformację ustrojową, przeżywa kryzys ekonomiczny i wymaga reformy.

W latach dziewięćdziesiątych nastąpił gwałtowny wzrost liczby uczelni i pojawiło się wiele nowych kierunków studiów. Spowodowało to zwielokrotnienie liczby studentów. Ten wzrost cieszy, ale nie towarzyszy mu proporcjonalne zwiększenie nakładów na szkolnictwo wyższe, co może owocować spadkiem jakości edukacji - podkreślił.

Jego zdaniem, większość ekspertów zajmujących się tą tematyką jest zdania, że absolwenci uczelni powinni zwracać uczelni koszt swojej nauki lub jego część.

Wykształcenie człowieka daje znaczącą korzyść gospodarce kraju, ale nie można zapominać, że daje zarazem temu człowiekowi wielką korzyść osobistą, również pod względem ekonomicznym. Dlatego absolwenci powinni wnieść wkład w działalność uczelni, która ich wykształciła - powiedział.

Zaznaczył, że co prawda prawo do edukacji uważane jest za dobro niezbędne i przysługujące każdemu obywatelowi, nie musi to jednak oznaczać, że powinno być ono darmowe.

Również niezbędnym, podstawowym dobrem, do którego każdy powinien mieć dostęp, jest jedzenie. Nikt jednak się nie sprzeciwia temu, że kupujemy jedzenie w sklepach po cenach rynkowych - zauważył.

Zaznaczył jednak, że państwo musi zapewnić dostęp do wykształcenia zdolnym, ale biednym ludziom. Mogą w tym pomóc nisko oprocentowane kredyty, spłacane po ukończeniu studiów najlepiej w ratach zależnych od zarobków, np. po 5 proc. miesięcznej pensji, dopóki cała suma nie zostanie zwrócona. Właśnie takie rozwiązane przewiduje wdrażana w tym roku reforma finansowania szkolnictwa wyższego w Wielkiej Brytanii.

Za takim rozwiązaniem dla Polski opowiada się przewodniczący państwowej Komisji Akredytacyjnej prof. Zbigniew Marciniak.

Trzeba wprowadzić zmiany, obecny stan finansowania edukacji na uczelniach jest zły i niewydolny. Pan minister w swojej wypowiedzi mówił, że studia na państwowych uczelniach są i powinny być bezpłatne. Zapomniał jednak dodać, że nie wszystkie te studia są bezpłatne. Ogromna rzesza osób płaci za naukę na państwowych uczelniach, de facto finansując studia swoich kolegów - podkreślił, odnosząc się w ten sposób do faktu, że studia wieczorowe i zaoczne na państwowych uczelniach są w Polsce płatne.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)