Bałtyk. Znana zabawa opłakana w skutkach? Władysławowo bije na alarm
Jedno z nadbałtyckich miast zmaga się z problemem lampionów szczęścia wypuszczanymi na plaży przez turystów. We Władysławie ruszyła kampania informacyjna, która ma uświadomić jak wiele szkód mogą wyrządzić papierowe latarnie.
Władysławowo jako jedno z pierwszych polskich miast podjęło walkę z tzw. lampionami szczęścia. Przed plażami w tym mieście pojawiły się tabliczki informujące o zakazie puszczania ich w niebo.
Skutki nieprzestrzegania tych zasad mogą być opłakane w skutkach. Tablice mówią m.in. o pożarze lasów, zaśmiecaniu dna morza, katastrofach lotniczych, pożarach budynków czy zagrożeniach dla zwierząt.
"Materiały można także otrzymać w Informacji Turystycznej we Władysławowie i Jastrzębiej Górze oraz samodzielnie pobrać z ekspozytorów usytuowanych w Urzędzie Miejskim. Strażnicy miejscy podczas codziennego patrolowania gminy również zaangażowani są w powyższą akcję, udzielając fachowej informacji" - czytamy na stronie gminy Władysławowo.
O problemie, jakie mogą wyrządzać pozostałości po lampionach, alarmowało już jakiś czas temu stowarzyszenie WWF Polska.
- Niedopalone resztki i druty ciągle są znajdowane na brzegu Bałtyku. Zwierzęta mogą nie tylko połknąć je, ale również np. zaplątać się w nie. Taki lampion może też płoszyć ptaki, a jeśli zawiśnie na drzewie, odstrasza gniazdujące w pobliżu ptaki - tłumaczyła Magdalena Melaniuk z WWF Polska.
"Zakładając nawet, że papier ryżowy jest biodegradowalny, a rozpałka spłonie całkowicie i tak pozostaje jeszcze metalowy drucik - ostry i śmiertelnie niebezpieczny dla zwierząt. Tysiące takich drutów ląduje rocznie w naszym morzu. Ciekawskie zwierzęta mogą pokaleczyć się o druty albo poparzyć pozostałościami rozpałki" - przekazała na swoje stronie organizacja.