Balerina, która utyła, nie dostanie odszkodowania
Rosyjska balerina, którą zwolniono z pracy w moskiewskim teatrze Bolszoj pod pretekstem nadwagi, a potem zatrudniono ponownie, nie dostanie miliona dolarów, których jako odszkodowania za straty moralne domagała się od dyrektora teatru - podały rosyjskie media.
15.04.2004 | aktual.: 15.04.2004 21:49
Anastazja Wołoczkowa wystąpiła w lutym z pozwem o odszkodowanie w wysokości 30 mln rubli (1,05 mln dolarów) od dyrektora teatru Bolszoj, Anatolija Iksanowa, za narażenie na szwank jej honoru i reputacji zawodowej.
Sprawa w sądzie koncentrowała się na wywiadzie z Iksanowem w jednym z tygodników. Wywiad nosił tytuł: "Nikt nie chce tańczyć z Wołoczkową".
Wołoczkową zwolniono w ubiegłym roku, gdyż nie chciała podpisać krótkoterminowego kontraktu, jaki zaproponował jej teatr. Teatr zaś uznał, że tancerka jest za ciężka dla partnerów. Później, na wniosek sądu, przywrócono Wołoczkową do pracy, lecz nie dawano jej głównych partii.
Tancerka poza pieniędzmi domagała się, by Iksanow odwołał swą wypowiedź o tym, że "Wołoczkowa nie nadaje się do teatralnego zespołu, gdyż jej styl tańca jest bliższy estradowym występom przy muzyce pop niż klasycznemu baletowi".
Sąd orzekł jednak, że publikacja nie miała negatywnego wpływu na zawodową reputację tancerki i jej godność.
Tancerka, która dla niewprawnego oka pozostaje bardzo smukła, broniła się, argumentując, że jej liczni partnerzy nigdy nie narzekali, by była zbyt ciężka. Jak sama deklaruje, przy wzroście 168 cm waży 50 kg. Partnerzy byli jednak innego zdania. Jeden z nich, Jewgienij Iwanczenko, wyznał, że taniec z nią oznaczał ryzyko kontuzji.