"Balcerowicz i Gosiewski byli gorsi od Pawlaka"
- Wszyscy negują ten straszny nepotyzm Pawlaka. Pamiętam, jak szef banku centralnego, pan Leszek Balcerowicz, finansował z banku centralnego fundację swojej żony. Albo, jak w PiS-ie pan Gosiewski miał szwagra na funkcji wiceprezesa w Agencji Rynku Rolnego. Nikt wtedy nie mówił o nepotyzmie - ubolewa na antenie RMF FM Jarosław Kalinowski, szef Rady Naczelnej PSL, który był gościem Kontrwywiadu.
20.03.2009 | aktual.: 20.03.2009 10:14
Konrad Piasecki: Pan czuje się obrażony przez Donalda Tuska czy nie?
Jarosław Kalinowski: Nie w takich kategoriach.
Czy uważa pan, że premier powinien przeprosić Pawlaka i ruch ludowy?
- Nie będę takiego apelu stawiał.
A nie uważa pan, że to raczej Waldemar Pawlak powinien trochę posypać głowę popiołem zamiast mówić, że to Niemcy go atakują za opcje walutowe?
- Jeżeli szlag miałby mnie trafiać, to tylko za nierówne standardy w stosunku do poszczególnych formacji politycznych.
Jak to nierówne? Senator Misiak zgrzeszył i został wyrzucony z Platformy Obywatelskiej.
- No dobrze. Mam na myśli ten nepotyzm straszny PSL-u i Pawlaka. Jeżeli ja pamiętam, jak szef banku centralnego, pan Leszek Balcerowicz, finansował z banku centralnego fundację swojej żony to nikt nie mówił o nepotyzmie. Jak w PiS-ie pan Gosiewski miał szwagra w Agencji Rynku Rolnego i to na funkcji wiceprezesa, a żona pracowała na specjalnie stworzonym stanowisku w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa to nikt nie mówił o nepotyzmie. To mnie trochę boli.
Dobrze, ale jak przetargi w Ochotniczych Strażach Pożarnych wygrywają partnerki życiowe i koledzy wicepremiera to jest dobry standard, panie marszałku?
- Wie pan, mówimy o sytuacji sprzed pięciu lat. Będziemy teraz na antenie się zastanawiać, czy ta pani to wtedy już była partnerką czy dopiero później była?
Ja po prostu uważam, że Waldemar Pawlak mógłby przeciąć to i powiedzieć: „Przepraszam. Rzeczywiście to może nie było piękne!”.
- Dobrze. Ja nie mówię, że nie.
Też uważa pan, że Waldemar Pawlak powinien być bardziej pokorny, prawda?
- Dwie rzeczy. Stworzono wrażenie, że jest jakiś układ, gdzie się wysysa publiczne pieniądze - jakieś towarzystwo Pawlaka tam się zebrało, ale rozpocznijmy od tego, że ani jedna złotówka publiczna (publiczna w sensie budżetowa), bo tak mówiono, nie została tam zaangażowana, a w przypadku Misiaka chodzi o 48 mln zł. Dostrzega pan różnicę?
Oczywiście, że tak, ale jakimi pieniędzmi dysponuje Ochotnicza Straż Pożarna?
- To stowarzyszenie jest instytucją, która otrzymuje wsparcie: dotację celową z budżetu i w stu procentach ta dotacja jest wydawana.
Ale panie marszałku, wszystkie pieniądze, które są w Ochotniczych Strażach Pożarnych, to też są pieniądze publiczne.
- No dobrze, a może tam osoby, które kontrolują działalność zarządu Ochotniczych Straży Pożarnych, patrzą pod względem gospodarności i może oceniły, że te 15 tys. zł za usługi informatyczne to kilkakrotnie taniej niż identyczna usługa na rynku przez inną firmę robiona. Prawda?
Bardzo możliwe. Ale mogli też dać zarobić kolegom i mogło to być nieetyczne?
- To jest stowarzyszenie, które jest owszem kontrolowane przez odpowiednie instytucje - chociażby przez NIK, który nie miał najmniejszych uwag w tych sprawach. Stowarzyszenie to nie jest instytucją, gdzie z pozycji rządu można zmieniać tam pozycje.
Czy pan wierzy, że cała ta akcja wymierzona w Waldemara Pawlaka to jest akcja grupy polityków Platformy, która naciska na premiera, żeby zerwał koalicję z PSL-em?
- Nie. Jak tak daleko nie idę.
Poseł Kłopotek tak mówi.
- Kolega Eugeniusz znany jest z soczystego czasem wypowiadania myśli.
- Nie jest zagrożona. Są naprawdę poważniejsze rzeczy przed nami - mówię o sytuacji kryzysu gospodarczego i problemów z tym wiążących się i dzisiaj odpowiedzialnością naszą koalicyjną jest zajmowanie się tymi właśnie sprawami.