Balazs na zakręcie
Artur Balazs, do niedawna jeden z najbardziej wpływowych polityków w Polsce, rozważa wycofanie się z polityki. Prawdopodobnie nie wystartuje do parlamentu z żadnej z list wyborczych, twierdzi "Głos Szczeciński".
28.01.2005 | aktual.: 28.01.2005 06:06
- To było do przewidzenia, Balazs nie jest dziś mile widzianym partnerem w aliansach, zbyt wiele akrobacji wykonał - twierdzi senator Zbigniew Zychowicz z Socjaldemokracji Polskiej. - Wcale nie muszę być w polityce - deklaruje Artur Balazs. - A już na pewno nie będę podpisywał takiej deklaracji lojalności, jakiej w 2001 r. żądała ode mnie Platforma Obywatelska. Wyobrażam sobie funkcjonowanie poza Sejmem.
W rezygnację byłego lidera prawicy nie wierzy Przemysław Kowalewski, jego wieloletni współpracownik. - Przecież pomysł na partię Religi jest Balazsa, podobnie jak Komitet Wyborców Zgoda, w skład którego ma wejść Polskie Stronnictwo Ludowe, Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe i Centrum, przypomina. - Artur wspominał już, że nie będzie startował w wyborach. Pewnie będzie kimś w rodzaju męża opatrznościowego, który przygląda się polityce z boku.
Sławomir Nitras, szef PO w Szczecinie, niegdysiejszy współpracownik Balazsa, z którym rozstawał się w nienajlepszej atmosferze twierdzi, że Balazs już od lat jest sejmowym outsiderem. - O Arturze Balazsu już długo panuje opinia, że to geniusz polityczny, ja bym go raczej nazwał zręcznym graczem politycznym, ocenia. - Myślę, że w polityce przegrał, bo nikt nie weźmie go na żadną listę. Ludzie wiedzą, że gdy tylko wejdzie do Sejmu, od razu wybije się na niepodległość.