Bajer i Mokrosińska o ujawnianiu dziennikarzy agentów
Dziennikarze jako grupa, która sama będzie
lustrowana powinni bardzo ostrożnie wypowiadać się na ten temat -
uważa szefowa Rady Etyki Mediów (REM) Magdalena Bajer. Z kolei
zdaniem szefowej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (SDP)
Krystyny Mokrosińskiej, takie "dozowanie" informacji prowadzi do
utraty zaufania do środowiska dziennikarskiego.
W czwartek w programie "Misja Specjalna" w TVP1 podano nazwiska dziennikarzy, mających współpracować z SB. Wymieniono: Krzysztofa Teodora Toeplitza, Irenę Dziedzic, Daniela Passenta, Andrzeja Drawicza, Andrzeja Nierychłę i Wojciecha Giełżyńskiego.
Szefowa REM powiedziała, że temat lustracji wymaga niezwykłej rzetelności oraz umiejętności analizowania takich źródeł, jak archiwa IPN, zawierające teczki "wyprodukowane przez służby specjalne". To wymaga niezwykłej staranności, rzetelności, uczciwości i lepiej pominąć kogoś, kto był agentem, niż oskarżyć kogoś niewinnego - podkreśliła.
Według niej bardzo niedobrze się stało, że w programie "Misja specjalna" nie zabrały głosu (poza K. T. Toeplitzem) osoby wymienione jako współpracownicy służb.
To było na pewno niedobre. Szczególnie jeśli stawia się tak kategorycznie zarzuty, a wiem, że były one postawione właśnie kategorycznie i właśnie w trybie oznajmującym, tzn. stwierdzano: byli, donosili- powiedziała Bajer.
Dodała, że źle się stało, iż nie poinformowano też, iż niektóre z tych osób np. Wojciech Giełżyński już wcześniej przyznały, że współpracowały ze służbami PRL.
Bajer zapowiedziała, że REM zechce dokładnie zapoznać się z czwartkowym materiałem wyemitowanym w czwartkowej "Misji specjalnej" i być może wtedy wyda oświadczenie w tej sprawie.
Prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krystyna Mokrosińska, odnosząc się do tego materiału powiedziała z kolei, że tego typu dozowanie informacji bardzo często "przeciekowych" nie służy w ogóle środowisku dziennikarskiemu i prowadzi do utraty wiarygodności przez to środowisko. Szefowa SDP przypomniała, że zwróciła się w tej sprawie do Rzecznika Praw Obywatelskich.
Wystąpiłam o to, by RPO spowodował otworzenie akt WSI i IPN dotyczących dziennikarzy. Trzeba raz uciąć łeb tej hydrze - powiedziała. Jej zdaniem, powinna powstać inicjatywa legislacyjna, która ułatwi otwarcie akt tak, by informacje na ten temat nie miały charakteru przeciekowego.
W biurze Rzecznika Praw Obywatelskich poinformowano, że RPO nie wypowiada się w tej sprawie. Nie wystosował też jeszcze żadnej odpowiedzi na list Mokrosińskiej.