Polska"Badał" pacjenta przez szybę - sprawa trafiła do sądu

"Badał" pacjenta przez szybę - sprawa trafiła do sądu

Sąd Najwyższy utrzymał karę nagany wymierzoną przez sąd lekarski psychiatrze Przemysławowi P. Lekarz ocenił stan zdrowia pacjenta na podstawie opinii jego bliskich i obserwacji przez szparę w żaluzji okiennej.

08.09.2011 | aktual.: 08.09.2011 18:37

Badanie pacjenta musi być bezpośrednie, nie wystarczy spojrzenie przez szybę, nawet jeśli pacjent nie wpuszcza lekarza do domu - wynika z orzeczenia SN

Kasację do SN od orzeczonej w listopadzie ubiegłego roku przez Naczelny Sąd Lekarski kary nagany wniósł obrońca obwinionego psychiatry. Wskazywał w niej, że NSL niesłusznie podtrzymał wcześniejszy wyrok lekarskiego sądu I instancji, nie rozpatrzył wszystkich argumentów lekarza i bezpodstawnie przyjął, że "nienawiązanie kontaktu słownego z pacjentem nie było badaniem osobistym".

Sprawa dotyczyła wydarzeń z lata 2006 r. w woj. dolnośląskim. Wtedy lekarz został wezwany do mężczyzny, który zabarykadował się w domu i nie wpuszczał do środka żony. Pacjent nie otworzył drzwi także lekarzowi. - Opierając się tylko na opiniach żony i syna oraz dwudziestominutowej obserwacji przez szparę w żaluzji lekarz stwierdził urojenia u pacjenta i wystawił skierowanie do szpitala psychiatrycznego bez jego zgody - mówiła o sprawie przed SN reprezentująca lekarskiego rzecznika dyscyplinarnego dr Teresa Korta.

Jak wskazywała wiele objawów urojeń może być zweryfikowanych tylko poprzez osobiste badanie i nie wystarczy relacja osób postronnych o zachowaniu pacjenta. - Fakt niewpuszczenia lekarza, wyprowadzenie się przez daną osobę do innej części domu i zamontowanie na posesji kamer, konflikty rodzinne i w pracy nie stanowią wystarczających przesłanek do takiej diagnozy - mówiła Korta. Przypomniała m.in. zapis Kodeksu Etyki Lekarskiej mówiący, że "lekarz powinien przeprowadzać wszelkie postępowanie diagnostyczne, lecznicze i zapobiegawcze z należytą starannością, poświęcając im niezbędny czas".

- Mimo że ostatecznie nie trafiłem do szpitala psychiatrycznego, do tej pory rozpowszechniane są na mój temat plotki i szemrane opinie, które zaszkodziły mi w moim miejscu pracy - powiedział z kolei przed SN pacjent, który pojawił się na rozprawie. Do sądu nie przyszedł natomiast ani obwiniony lekarz ani jego obrońca.

SN oddalając kasację obrony lekarza jako bezzasadną przypomniał, że na tym etapie postępowania nie badał już sprawy merytorycznie. Wskazał jednak, że postępowanie przed sądami lekarskimi obu instancji było prawidłowe, nie naruszono też prawa do obrony obwinionego.

Z początkiem 2010 r. weszła w życie ustawa o izbach lekarskich, która przyznała stronom, w tym ukaranym przez NSL lekarzom prawo do składania kasacji bez względu na rodzaj orzeczonej kary. W myśl tych przepisów kasacja wnoszona jest do SN i rozpatrywana w trybie Kodeksu postępowania karnego. Postępowanie przed sądami lekarskimi co do zasady jest jawne, przy poszanowaniu dla tajemnicy lekarskiej i dobra pacjenta.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (20)