B. szefowie UOP odpowiedzą za przekroczenie uprawnień
B. szef Urzędu Ochrony Państwa Zbigniew Siemiątkowski, jego zastępca i szef zarządu śledczego tej instytucji odpowiedzą przed sądem za przekroczenie uprawnień w sprawie zatrzymania przed ośmiu laty ówczesnego prezesa PKN Orlen. Akt oskarżenia skierowano do sądu.
30.03.2017 01:45
Jak powiedziała rzeczniczka katowickiej prokuratury okręgowej Marta Zawada-Dybek akt oskarżenia trafił do Sądu Warszawa-Śródmieście. Oskarżeni odpowiedzą również za bezprawne pozbawienie prezesa Orlenu wolności. Grozi im do pięciu lat więzienia.
- Ustaliliśmy, że podejmując określone czynności oskarżeni działali w celu uniemożliwienia prezesowi PKN Orlen Andrzejowi M. podpisania umowy na dostawy ropy naftowej pomiędzy PKN Orlen a cypryjską firmą J&S. Zatrzymania miano dokonać dzień przed posiedzeniem rady nadzorczej, na którym Andrzej M. został odwołany - powiedziała prokurator.
- Oskarżeni wykorzystali postępowanie prowadzone w prokuraturze okręgowej w Warszawie, w którym Andrzej M. został zatrzymany. Cel jego zatrzymania był inny niż zabezpieczenie prawidłowego toku postępowania, stąd zarzuty przekroczenia uprawnień i bezprawnego pozbawienia wolności - wyjaśniła Zawada-Dybek.
Śledztwo w tej sprawie trwało prawie sześć lat. Przez ostatnie trzy lata prokuratorzy czekali na decyzję sądu dyscyplinarnego w sprawie uchylenia immunitetu prokurator nadzorującej ówczesne postępowanie dotyczące prezesa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego. Śledczy chcieli postawić jej zarzuty. Gdy w sierpniu zeszłego roku zapadła prawomocna decyzja o odmowie uchylenia immunitetu, ten wątek wyłączono z postępowania i umorzono. Wówczas można było przygotować akt oskarżenia.
- Umorzyliśmy również wątek związany z domniemanym przekroczeniem uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych poprzez podejmowanie bezprawnych czynności w stosunku do przedsiębiorstwa państwowego PKN Orlen, m.in. w postaci próby ustalenia składu osobowego władz tej spółki. Nie dopatrzyliśmy się tu znamion czynu zabronionego - powiedziała rzeczniczka.
W tym wątku śledczy badali m.in. to czy w sprawę byli zaangażowani ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski i premier Leszek Miller, a także inni ważni urzędnicy i członkowie ówczesnego rządu. Nie znaleziono jednak żadnych dowodów na takie działanie.
Na ławie oskarżonych, oprócz Siemiątkowskiego, który w 2002 r. pełnił obowiązki szefa ówczesnego UOP, zasiądzie także jego zastępca Mieczysław Tarnowski i szef zarządu śledczego Urzędu Ryszard Bieszyński. Nie przyznali się oni do winy, twierdząc, że wykonywali polecenie prokuratury.
7 lutego 2002 r. Modrzejewski został zatrzymany na kilka godzin przez UOP. Po złożeniu wyjaśnień i postawieniu mu w prokuraturze zarzutów w sprawie ujawnienia w 1998 r. ówczesnemu szefowi PZU Życie Grzegorzowi Wieczerzakowi poufnej informacji, został zwolniony, następnego dnia stracił jednak stanowisko. Przedstawiciele opozycji mówili wówczas o politycznym charakterze zatrzymania, służącym zmianie szefa tej firmy. Sam Modrzejewski uznał zatrzymanie za prowokację. Sąd ocenił potem jego zatrzymanie za niezasadne, a prezesa uniewinniono ze stawianego mu zarzutu.
Sprawą zatrzymania Modrzejewskiego zajmowała się również sejmowa komisja śledcza, która doniosła o przestępstwie przekroczenia uprawnień prokuratorów zaangażowanym w tę sprawę. Chodziło o b. szefa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Jerzego Łabudę, jej wiceszefa Zbigniewa Ordanika, b. prokuratora apelacyjnego Zygmunta Kapustę oraz prok. Małgorzatę Dukiewicz, która była naczelnikiem wydziału śledczego warszawskiej prokuratury i nadzorowała śledztwo. Prokuratura chciała postawić jej zarzut przekroczenia uprawnień, ale nie doszło do tego z powodu nieuchylenia jej immunitetu. Związane z tym procedury trwały ponad trzy lata. W działaniu pozostałych osób prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa.
Katowickie śledztwo w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego trwało od kwietnia 2004 r. Do prokuratury wzywani byli jako świadkowie m.in. b. premier Leszek Miller i ministrowie z jego rządu - Wiesław Kaczmarek, Jacek Piechota i Barbara Piwnik, a także biznesmen Jan Kulczyk. Od września 2008 r. do lutego 2009 r. śledztwo było zawieszone w oczekiwaniu na decyzję ws. immunitetu prok. Dukiewicz.