B. szef Agencji Wywiadu: nie rozdawałem mieszkań
Były szef Agencji Wywiadu gen. Zbigniew Nowek
zapewnia, że za jego kierownictwa nie doszło do naruszeń żadnych
procedur przy przyznawaniu mieszkań służbowych Agencji Wywiadu. Radio Zet podało, że Ananicz powiadomił Kancelarię
Prezesa Rady Ministrów, iż poprzednie kierownictwo wywiadu z
Nowkiem na czele tuż przed dymisją przyznało sobie mieszkania
służbowe; a kancelaria bada legalność tej decyzji.
Ananicz potwierdził, że powiadomił kancelarię, iż mieszkania zostały przydzielone 15 funkcjonariuszom AW, w tym trzem zastępcom szefa i b. szefowi AW. Mieszkania miały od ok. 20 do prawie 87 m kw. powierzchni, która przeważnie była mniejsza niż przysługująca danemu funkcjonariuszowi zgodnie z obowiązującymi przepisami. Nie mówię, że doszło do złamania prawa - zastrzegł Ananicz.
O tym, że do żadnych naruszeń przepisów nie doszło, zapewnia Nowek. Powiedział, że w służbach mundurowych oficerowie mają prawo do mieszkań służbowych, jeśli pełnią służbę poza miejscem zamieszkania. Żadne mieszkania nie zostały rozdane, bo to zwykła umowa najmu, a takiego mieszkania służbowego nie można przecież sprzedać ani zamienić - dodał szef AW za rządów PiS. Podkreślił, że zarówno on sam, jak i inni, nadal są w służbie, stąd tytuł do mieszkań służbowych.
W mojej ocenie przekazywanie takich niepotwierdzonych w wewnętrznym postępowaniu informacji wygląda na prowokację w esbeckim stylu - ocenił Nowek. Zarzucił Ananiczowi, że na swego głównego doradcę przyjął zwolnionego przez Nowka dawnego esbeka, który "w przeszłości był chwalony za czynny udział w rozbijaniu w PRL tzw. latających uniwersytetów".
Nowek dodał, że jego następca zwolnił też kilkunastu oficerów bez uzasadnienia, w tym oficera, który brał udział w zatrzymaniu na Litwie białoruskiego szpiega.
Ananicz (którego na funkcji p.o. szefa AW ma zastąpić gen. Maciej Hunia) powiedział, że nikogo nie zwolnił, ale przyznał, że były przesunięcia kadrowe wewnątrz Agencji. Nie chciał komentować innych zarzutów Nowka.