Awaryjne lądowanie samolotu z polskimi obserwatorami
Pilot samolotu linii "Eurolot" z polskimi
obserwatorami wyborów na Ukrainie zdecydował się na awaryjne
lądowanie w Zaporożu, bo lampki sygnalizacyjne w kokpicie
sugerowały kłopoty z wysuwaniem podwozia. Po wylądowaniu okazało
się, że obawy pilota były niepotrzebne. Samolot bezpiecznie wrócił
już do Polski.
25.12.2004 | aktual.: 26.12.2004 10:39
"Pilot nie był pewien, czy podwozie się wysunęło, poprosił więc o asystę i zastosowano procedurę awaryjną. Podwozie wysunęło się normalnie i samolot wylądował bez kłopotu" - powiedział Andrzej Kozłowski z PLL LOT. Dodał, że samolot zgodnie z planem wrócił już do Polski.
Na pokładzie samolotu linii "Eurolot", który w sobotę rano leciał z Warszawy do Zaporoża w południowo-wschodniej Ukrainie, było 39 obserwatorów i pięciu członków załogi.
O godz. 9.45 (8.45 czasu polskiego) dyżurny kontroler lotów z lotniska w Zaporożu otrzymał informację, że załoga polskiego samolotu nie jest pewna, czy będzie w stanie wysunąć podwozie. Do godz. 11.26 (10.26) samolot krążył w powietrzu, aby zużyć paliwo. W tym czasie służby lotniska pokrywały pas startowy specjalną pianą. Lądowanie przebiegło pomyślnie.
Nad przebiegiem niedzielnej powtórki wyborów prezydenckich na Ukrainie będzie czuwać ponad 12 tys. zagranicznych obserwatorów, z czego ok. 3 tys. z Polski. O fotel prezydenta Ukrainy walczą lider opozycji Wiktor Juszczenko i premier Wiktor Janukowycz.