Więcej incydentów ze śmigłowcami. Na jaw wychodzą nowe fakty

W ostatnich latach doszło do kilku incydentów z udziałem policyjnych śmigłowców. Portal Onet dotarł do informacji o dwóch kolejnych maszynach, które zostały uziemione. Ich naprawy są bardzo drogie. Policja jednocześnie ukrywała incydenty.

Policyjny śmigłowiec Bell 407 GXi
Policyjny śmigłowiec Bell 407 GXi
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Strozyk/REPORTER
Adam Zygiel

05.06.2024 | aktual.: 05.06.2024 11:40

W policji doszło do szeregu incydentów, które doprowadziły do uziemienia śmigłowców. Do ostatniej głośnej sytuacji doszło w marcu, gdy podczas ćwiczeń uszkodzono przekładnię helikoptera Bell-407.

Jak podaje Onet, jest też kilka innych incydentów, o których opinia publiczna nie wiedziała. Do jednego z nich doszło jesienią 2022 roku na granicy polsko-białoruskiej. Pilot śmigłowca Bell-407 zbyt mocno pociągnął za dźwignię skoku mocy i sześciokrotnie przekroczono poziom obrotów. Skutkiem tego błędu był remont silnika, który kosztował ok. 1 mln zł.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Polska policja nie odpowiedziała, ile konkretnie kosztowała naprawa, ani jak długo śmigłowiec był niezdatny do użytku. Według Onetu, maszyna była uziemiona przez co najmniej siedem miesięcy.

Portal podaje, że do awarii miał doprowadzić mł. insp. Marcin Gwiazdowski - ten sam pilot, który śmigłowcem Black Hawk zawadził o linię energetyczną podczas pikniku w Sarnowej Górze w sierpniu 2023 roku.

Onet wskazuje też, że incydent na granicy nie został zgłoszony do Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, choć zgodnie z przepisami, zawiadomienie powinno wpłynąć o każdym przypadku przekroczenia obrotów.

Policja tłumaczy, że nie wiedziała o przekroczeniach, dlatego też nie informowała KBWLLP. Ale według rozmówcy Onetu, byłego inspektora bezpieczeństwa lotów, funkcjonariusze mieli informację o nieprawidłowościach, tylko po prostu nie zawiadomili komisji. Ten proceder miał być częstszy.

"Sokół" uziemiony

Na początku grudnia 2022 roku doszło do innej awarii, śmigłowca W-3 "Sokół". Podczas ćwiczeń w silniku miały znaleźć się opiłki, co najprawdopodobniej świadczyło o przeciążeniu przekładni.

Policja przyznaje, że przyczyną niesprawności było "opiłowanie przekładni głównej wirnika nośnego", ale przekonuje, że to nie członkowie załogi mieli na to wpływ, a sam śmigłowiec ma ponad 30 lat. Specjaliści wskazują jednak, że do awarii mogło dojść w wyniku przekroczenia obrotów.

Policja dodała, że ze względu na wysokie koszty naprawy "Sokoła" uznano, że remont starego śmigłowca jest nieopłacalny.

Informacje o nieprawidłowościach zostały przekazane do Najwyższej Izby Kontroli.

Czytaj więcej:

Źródło: Onet

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)