Awaria systemu pogotowia. "Dyspozytorzy byli jak ślepcy"
W sobotę po południu ratownicy medyczni w całej Polsce zmagali z problemami komunikacyjnymi z dyspozytorami ze stacji ratownictwa. Awarii uległ system wspomagania dowodzenia. Usterka trwała kilka godzin.
O sprawie informował TVN24 oraz portal rmf24.pl. Dyspozytorzy ratunkowi przez całe sobotnie popołudnie mieli problemy z zalogowaniem się do systemu oraz lokalizowaniem karetek.
Cała dokumentacja tworzona była wyłącznie w wersji papierowej. - Przez tę awarię dyspozytorzy medyczni pracują w trybie offline. Nie widzą zespołu ratownictwa medycznego na mapach, na GPS-ach, nie mogą otworzyć formatek, które później w systemie teleinformatycznym przesyłają do zespołów - tłumaczył w rozmowie z rmf24.pl Jakub Wakuluk, kierownik dyspozytorni medycznej w Poznaniu.
Mimo, że dyspozytorzy musieli przekazywać informacje zespołom telefonicznie, Wakuluk zapewnia, że pacjenci otrzymywali pomoc na czas. - Wszystkie połączenia były odbierane na bieżąco. (...) Nie ma żadnych opóźnień, społeczeństwo nie jest w stanie odczuć tego, że u nas coś nie działa - zapewniał w rozmowie z TVN24.
Przyznaje jednak, że "dyspozytorzy byli trochę jak ślepcy, nie widzieli swoich zespołów, gdzie one się znajdują".
Awaria systemu pogotowia. Usterka naprawiona
Awaria zakończyła się w sobotę po godz. 23.00. - Dyspozytornie medyczne już są dostępne, obsługują zgłoszenia i dysponują zespoły ratownictwa medycznego, i w większości działają poprawnie - zapewniała reporterka TVN24, powołując się na wyjaśnienia rzeczniczki Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Trudno jest oszacować, jaka była rzeczywista skala problemu. Wiadomo jednak, że sytuacja najgorzej wyglądała w Warszawie, gdzie operatorzy przyjmuje dziennie ponad 600 zgłoszeń.