Awantura na dworcu PKP w Zakopanem. Ludzie kupili bilety, ale do pociągu się nie dostali
Zakopane to prawdziwa pułapka. Przekonali się o tym nie tylko kierowcy, którzy po imprezie sylwestrowej na Równi Krupowej chcieli wyjechać z miasta, ale także ci, którzy chcieli z Zakopanego wydostać się pociągiem. Kupili bilety, ale do pociągu się nie dostali.
- Ludzie wchodzili do pociągu przez okna, bili się o miejsce. Od godz. 22 do 4 rano czekaliśmy, aby dostać się do wagonu. Ludzie koczowali na dworcu - relacjonuje "Tygodnikowi Podhalańskiemu" czytelniczka z Nowego Targu.
Po imprezie sylwestrowej tłumy ludzi ruszyły na zakopiański dworzec. Kolej podstawiła dodatkowy pociąg, który miał odjechać o godz. 3.23. Niestety, okazało się, że wielu pasażerów, mimo że wcześniej kupiło bilety, nie zmieściło się do wagonów.
- To był dodatkowy pociąg podstawiony specjalnie dla sylwestrowiczów, ale potrzeby okazały się jeszcze większe, niż mogliśmy się spodziewać - tłumaczy PAP rzeczniczka PKP Intercity Agnieszka Serbeńska.
Do pociągu nie zmieściło się około 300 osób. Nie pomogło podstawienie jednego zastępczego autokaru. Część najbardziej rozgoryczonych pasażerów stanęła na torach, blokując odjazd pociągu Żądali, by wpuścili ich do wagonów.
Zobacz także: "Stoimy 15 minut w jednym miejscu" - jak wyjeżdżało się z Zakopanego?
Interweniowała Straż Ochrony Kolei. Wezwano też policję. - Rzeczywiście do pociągów nie mogły dostać się osoby z biletami. Zostaliśmy poproszeni o pomoc przez Służbę Ochrony Kolei - powiedział "TP" rzecznik zakopiańskiej policji Krzysztof Waksmundzki.
W końcu udało się opanować sytuację. Pociąg ruszył z Zakopanego z godzinnym opóźnieniem. Część jego niedoszłych pasażerów odjechała kolejnym, powiększonym składem, o godz. 7.46, reszta składem TLK o godz. 11.
Źródło: 24tp.pl. interia.pl