Awantura dwóch marszałków w Sejmie
W trakcie wieczornego głosowania nad skróceniem procedury pracy nad projektem budżetu, marszałek Sejmu Marek Jurek (PiS) usiłował odebrać prowadzenie obrad wicemarszałkowi Markowi Kotlinowskiemu (LPR). Kotlinowski nie oddał jednak prowadzenia mówiąc, że ma do tego prawo.
Marszałek Jurek przerwał obrady Sejmu do czwartku.
11.01.2006 | aktual.: 12.01.2006 00:25
Sejm, któremu przewodził Kotlinowski, niespodziewanie zdecydował, że termin na doręczenie posłom sprawozdania komisji finansów publicznych z prac nad budżetem na 2006 rok między II a III czytaniem zostanie skrócony. Umożliwia to przeprowadzenie głosowania nad budżetem jeszcze w sobotę.
Roman Giertych, który złożył ten wniosek zapowiedział, że złoży projekt uchwały o dodatkowe posiedzenie izby w sobotę i wezwanie marszałka, by w tym dniu odbyło się III czytanie, czyli przyjęcie budżetu.
W trakcie głosowania nad wnioskiem Giertycha na salę obrad wszedł Jurek. Zarzucił Kotlinowskiemu naruszanie regulaminu Sejmu. Kotlinowski jednak nie ustąpił, przekonując, że marszałek powierzył mu prowadzenie obrad w tym czasie i ma do tego prawo. Wcześniej Kotlinowski nie udzielił głosu szefowi klubu PiS Przemysławowi Gosiewskiemu, a potem wyłączył mu mikrofon.
Wniosek w sprawie przerwania obrad Sejmu do czwartku rano złożył szef klubu PiS Przemysław Gosiewski. Jak mówił, w Sejmie doszło do "drastycznego złamania regulaminu, naruszenia uprawnień marszałka i zasad funkcjonowania Sejmu". Argumentował, że potrzebny jest czas na ocenę "tych złych zjawisk, które miały miejsce w Sejmie". Marszałek Jurek przerwał obrady Sejmu.
Powodem wniosku Gosiewskiego był przyjęty wcześniej - głosami opozycji - wniosek LPR, który otwiera drogę do możliwości głosowania w sobotę nad budżetem na 2006 rok. Dotyczy on skrócenia procedury prac nad projektem budżetu.
To, co się stało, to bardzo poważne naruszanie zasad prawa, doszło do uniemożliwienia prowadzenia obrad marszałkowi Sejmu - mówił Jurek, co spotkało się z niechętnymi okrzykami posłów opozycji obecnych na sali. Czy się komuś podoba czy nie, prawem marszałka jest poddawanie wniosków pod głosowanie w czasie, który uznaje za właściwy, jeśli regulamin nie zmusza go do zrobienia tego natychmiast - mówił marszałek. Wcześniej Jurek nie chciał poddać pod głosowanie wniosku LPR w sprawie prac nad budżetem.
Marszałek - jak mówił posłom - chciał spotkać się z prezydentem, by wyjaśnić mu, że ewentualne wydłużenie prac nad budżetem wynika jedynie z faktu, że intencją rządu było skonsumowanie w budżecie wydatków, które wynikały z ustaw przyjętych przez Sejm. Chciałem wytłumaczyć, dlaczego prace nad budżetem wymagają uwzględnienia poprawki - mówił. Dodał, że w telefonicznej rozmowie wyjaśni prezydentowi powody odwołania swojej wizyty.