PolskaAutolustracja Niezabitowskiej

Autolustracja Niezabitowskiej

Przed Sądem Lustracyjnym rozpoczął się tajny proces Małgorzaty Niezabitowskiej, rzeczniczki rządu
Tadeusza Mazowieckiego z lat 1989-1990, która sama wystąpiła do
sądu o uznanie, że nie była agentem SB.

20.05.2005 | aktual.: 20.05.2005 10:52

Obraz

Przed procesem Niezabitowska wyraziła nadzieję, że sąd potwierdzi, iż nie była ona agentem. Niezabitowska będzie w piątek składała wyjaśnienia. Pragnąc, aby proces odbył się "w spokoju i skupieniu" Niezabitowska wniosła o jego utajnienie.

W grudniu 2004 r. Niezabitowska ujawniła, że z jej akt w IPN ma wynikać, iż na początku lat 80. była agentem; zaprzeczyła, by nim była. Potem działacz opozycji z lat 80. Krzysztof Wyszkowski oświadczył, że była ona agentem o pseudonimie "Nowak". Agent o tym pseudonimie występuje w aktach udostępnionych Wyszkowskiemu przez IPN.

W IPN zachował się mikrofilm materiałów SB o Niezabitowskiej oraz ich kopia. Oryginały zniszczono w styczniu 1990 r., ale brak protokołu zniszczenia. W aktach jest m.in. dokument o okolicznościach pozyskania Niezabitowskiej do współpracy z 15 i 16 grudnia 1981 r. oraz notatki por. SB Roberta Grzelaka z kilkunastu spotkań. Według kartoteki SB, współpraca została podjęta 15 grudnia 1981 r. Postanowienie o rozwiązaniu współpracy z "Nowakiem" ma zaś datę 4 grudnia 1985 r.

Po upublicznieniu zawartości jej teczki przez media Niezabitowska mówiła, że w grudniu 1981 r. "pogubiła się w sytuacji"; była sama, z małym dzieckiem i chorym ojcem, którym chciała się opiekować, a SB przetrzymywała ją przez wiele godzin. Mikrofilmy i ksera uznała za niewiarygodne, łatwe do fałszowania. Wystąpiła do IPN o uznanie jej za pokrzywdzoną (pokrzywdzony ma prawo dostępu do gromadzonych na niego przez służby PRL materiałów w IPN; agent nie ma tego prawa).

W styczniu 2005 r. IPN odmówił uznania Niezabitowskiej za pokrzywdzoną. Nie odwołała się ona do sądu administracyjnego od tej decyzji, złożyła zaś wniosek o autolustrację.

Niezabitowska twierdzi, że jej teczkę w lipcu 1990 r. zabrał, odchodząc z resortu, szef MSW gen. Czesław Kiszczak, czemu ten zaprzeczył. Prokuratura odmówiła jednak śledztwa w tej sprawie, uzasadniając to przedawnieniem karalności tego czynu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)