PolskaAuto na olej po frytkach

Auto na olej po frytkach

Pod jedną z gdańskich posesji podjechał samochód, od którego na kilka metrów czuć było nietypowy zapach... smażonych frytek. Kierowca bynajmniej nie garażuje swoich czterech kółek w barze bistro. Po prostu napędza swoje auto zużytym olejem po frytkach.

05.01.2006 | aktual.: 05.01.2006 09:22

Użytkownicy tego nietypowego paliwa, to zwykle właściciele starych samochodów na ropę. - Mam stary model diesla, który nie pojeździ już długo. A że ropa jest prawie tak droga jak benzyna, jeżdżę na oleju po frytkach - opowiada Zbigniew z Sopotu. Wystarczy przepuścić olej z frytkownicy przez sitko i ewentualnie ulepszyć jego działanie. - Można dodać do oleju denaturat, co poprawia jakość. Dobrym rozwiązaniem jest również mieszanie oleju spożywczego z napędowym.

Tak zatankowana maszyna chodzi naprawdę dobrze. Są to jednak większe koszty i nie wszyscy użytkownicy oleju do frytek decydują się na taki wydatek - mówi Zbigniew. Choć punkty gastronomiczne muszą rozliczać się z sanepidem z tego, w jaki sposób pozbywają się zużytego oleju, osoba prywatna, która chciałaby skupić taki olej, nie ma z tym większego problemu. - Zwykle większą część oleju po frytkach sprzedajemy za nie więcej niż złotówkę za litr, specjalistycznym firmom - opowiada pracownik baru bistro. - Jeśli jednak ktoś prywatnie zgłosi się po taki olej, może dostać go nawet za darmo.

Choć takie paliwo jest znacznie tańsze, działa niszcząco na silniki. Zdaniem mechaników jest to bardzo szkodliwe. Skład chemiczny oleju spożywczego nie ma odpowiedniej temperatury spalania w silniku, a także odpowiedniego smarowania układu wtryskowego. Jeżeli kierowca zaoszczędzi na kupnie ropy, wkrótce będzie musiał płacić za naprawę auta.

Uwaga! Jest to jednak niezgodne z prawem. - Istnieją przepisy, które określają, że można jeździć tylko na przystosowanej do tego ropie. Podczas kontroli drogowej analizatory spalin ujawniłyby wszelkie wykroczenia. Paliwo musi spełniać określone normy - mówi Adam Atliński, rzecznik gdańskiej policji. Dotychczas gdańskim stróżom prawa nie zdarzyło się przyłapać nikogo na takim wykroczeniu. Jeśli jednak do tego dojdzie, zostanie mu odebrany dowód rejestracyjny pojazdu i może zostać ukarany grzywną.

Karolina Kulaszewicz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)