PolskaAumiller: "pierwszy" to nie musi być prezydent

Aumiller: "pierwszy" to nie musi być prezydent

Wiceszef sejmowej komisji śledczej ds. PKN
Orlen Andrzej Aumiller (UP) uważa, że osoba, którą Jan Kulczyk w
trakcie rozmowy z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem nazywał
"pierwszym", to wcale nie musi być prezydent. Aumiller powiedział
też, że komisja musi sprawdzić, czy rola w tej sprawie b. szefa
UOP Gromosława Czempińskiego była legalna.

21.10.2004 | aktual.: 21.10.2004 19:46

Aumiller podkreślił, że w odtajnionej notatce oficera wywiadu nie ma wprost mowy, że Kulczyk powoływał się na Aleksandra Kwaśniewskiego. Poza tym - dodał - na przykład w USA czy Rosji można powiedzieć, że "pierwszy" to prezydent, bo w tych krajach ma on duże uprawnienia. W Polsce jest inaczej - dodał.

Jego zdaniem, "pierwszym" nie mógł być też premier Leszek Miller. Jeśli to miałby być premier, to dlaczego podjął decyzję o niesprzedawaniu Rafinerii Gdańskiej konsorcjum Łukoil i Rotch Energy? - zaznaczył.

Komentując pojawienie się w notatce nazwiska Czempińskiego, Aumiller podkreślił, że często byli funkcjonariusze służb specjalnych zajmują się lobbowaniem. Komisja musi jednak sprawdzić, czy pieniądze, które otrzymywał, to była normalna prowizja, czy łapówka - dodał.

W ujawnionej notatce oficera AW z 1 sieprnia 2003 r. napisano m.in.: "Wg posiadanych informacji, w trakcie spotkania J.Kulczyk, pomimo podjętej ostatnio przez Ministerstwo Skarbu RP decyzji w sprawie Rafinerii Gdańskiej, przekonywał W.Ałganowa, iż ma wszelkie pełnomocnictwa na dalsze prowadzenie z Rosjanami negocjacji w sprawie sprzedaży tego zakładu. Miał przy tym, nie wprost, powoływać się na poparcie Prezydenta RP, używając w rozmowie sformułowania 'pierwszy'".

W notatce, którą sporządził tego samego dnia ówczesny szef AW Zbigniew Siemiątkowski, napisano natomiast: "J.Kulczyk twierdzi, iż osobą, która pośredniczyła w kontaktach z przedstawicielami Rotch Energy, był Gromosław Czempiński, koordynujący ponadto kontakty pomiędzy tą firmą i Łukoilem, za co był przez nie wynagradzany".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)