Atak na meczet w Iraku wywołał demonstracje szyitów
Bomby podłożone przez ekstremistów
poważnie uszkodziły w Samarze jedną z najsłynniejszych
świątyń szyickich Iraku i wywołały falę ulicznych demonstracji w
wielu miastach kraju. Przywódcy kraju, obawiający się krwawych
zamieszek, zaapelowali o powściągliwość.
22.02.2006 | aktual.: 22.02.2006 15:39
Grupa uzbrojonych napastników w mundurach policyjnych wtargnęła przed świtem na teren Złotego Meczetu w Samarze, 110 km na północ od Bagdadu, obezwładniła pięciu strzegących go policjantów i zdetonowała ładunki wybuchowe, aby zburzyć 100-letnią złotą kopułę świątyni, jedną z największych w świecie muzułmańskim, o średnicy 20 metrów.
Na zdjęciu lotniczym wykonanym po zamachu widać, że eksplozja wyrwała dziurę w środku kopuły i zburzyła część murów świątyni. Jak się jednak wydaje, w ataku nikt nie zginął.
Zaraz po eksplozji wojska irackie i amerykańskie otoczyły teren i zaczęły przeszukiwać okoliczne domy. Zatrzymano 10 osób podejrzanych o udział w ataku.
Do zamachu nikt się nie przyznał, ale podejrzenie padło na ekstremistów sunnickich, takich jak irackie skrzydło Al-Kaidy i Ansar as-Sunna. Doradca rządu irackiego do spraw bezpieczeństwa narodowego Muwafak ar-Rubaji oświadczył, że ugrupowania te próbują "popchnąć Irak do wojny domowej".
Był to trzeci wielki zamach wymierzony w irackich szyitów w ciągu minionych trzech dni. We wtorek 22 osoby zginęły, a 28 zostało rannych wskutek wybuchu bomby samochodowej w szyickiej dzielnicy handlowej Bagdadu, a w poniedziałek zamachowiec samobójca zabił 12 pasażerów autobusu w szyickiej części stolicy, Kazimajn.
Trzydniowa żałoba narodowa
Premier Iraku Ibrahim Dżafari, przywódca szyickiej partii Zew Islamu, ogłosił w związku ze zniszczeniem złotej kopuły trzydniową żałobę narodową i powiedział w wystąpieniu telewizyjnym, że był to atak na wszystkich muzułmanów. Wyraził nadzieję, że Irakijczycy zatroszczą się o "wzmocnienie islamskiej jedności i będą chronić islamskie braterstwo oraz braterstwo narodowe Irakijczyków".
Również prezydent Iraku Dżalal Talabani, sunnicki Kurd, zaapelował o powściągliwość. Prezydent potępił atak na sanktuarium w Samarze i powiedział, że była to próba storpedowania toczących się obecnie rozmów na temat utworzenia rządu jedności narodowej. Amerykanie naciskają Dżafariego, aby powołał do niego także arabskich sunnitów.
Arabscy sunnici (20% Irakijczyków) utracili po upadku Saddama Husajna dominującą pozycję we władzach kraju. W grudniowych wyborach do parlamentu najwięcej mandatów zdobyły partie szyitów, stanowiących 60% ogółu ludności kraju, za Saddama dyskryminowanych.
Atak na Złoty Meczet potępiła także iracka instytucja nadzorująca meczety i inne święte miejsca sunnickie. Zapowiedziała wysłanie do Samarry delegacji, która zbada okoliczności zamachu. Samarra powstała w IX wieku jako stolica imperium Abbasydów. W Złotym Meczecie, zwanym też meczetem Askarija, znajdują się groby dwóch szyickich imamów, dziesiątego i jedenastego - zmarłego w 868 r. Alego al-Hadiego i jego zmarłego w 874 r. syna, Al-Hasana al- Askariego. Świątynia stoi w pobliżu miejsca, gdzie zgodnie z wierzeniami szyitów zniknął ich ostatni, dwunasty imam Muhammad al- Mahdi, syn Askariego.
Szyici wierzą, że Mahdi żyje w ukryciu i pewnego dnia powróci, aby na nowo ustanowić sprawiedliwość na świecie. Do świątyń Samarry przybywają pielgrzymki szyitów z całego świata.
Atak pogorszy relacje między szyitami i sunnitami
Atak może jeszcze bardziej pogorszyć stosunki między irackimi szyitami i sunnitami, napięte od wielu miesięcy wskutek fali zamachów bombowych i skrytobójczych mordów. Ekstremiści sunniccy podkładają bomby pod meczety szyickie i w szyickich dzielnicach, a bojówki szyickie zabijają sunnickich działaczy.
Duchowy przywódca irackich szyitów, wielki ajatollah Ali Sistani ogłosił siedmiodniową żałobę z powodu zniszczenia świątyni i - co rzadko robi - wezwał do protestów, choć podkreślił, że powinny być pokojowe, i zabronił atakowania meczetów sunnickich.
Sistani od samego początku sunnickich ataków terrorystycznych na społeczność szyicką, czyli od lata 2003 roku, apeluje do niej o powściągliwość i powstrzymywanie się od aktów zemsty. Politycy szyiccy przyznają, że w dużej mierze dzięki autorytetowi wielkiego ajatollaha udaje się zapobiec zaostrzeniu konfliktu między dwiema społecznościami.
Jednak w środę w Bagdadzie ostrzelano co najmniej pięć meczetów sunnickich, a w Basrze dwa takie meczety obrzucono kamieniami.
W Mieście Sadra, szyickiej części Bagdadu, tysiące szyitów, z których wielu wymachiwało kałasznikowami, przeszło ulicami wykrzykując hasła antyamerykańskie. Władze wysłały do sunnickich dzielnic stolicy kilkuset dodatkowych żołnierzy irackich, aby zapobiec starciom między szyitami i sunnitami.
W szyickiej Diwanii, gdzie mieści się główna baza dowodzonej przez Polskę wielonarodowej dywizji Centrum-Południe, ze wszystkich meczetów nadawano wezwania do wiernych, by wzięli udział w demonstracji protestacyjnej. Zamknięte były wszystkie bazary i sklepy. W Kucie demonstranci palili flagi amerykańskie i izraelskie.
Demonstranci domagali się zemsty
W świętym mieście szyitów Nadżafie, gdzie mieszka 75-letni Sistani, około 2000 szyitów domagało się pomszczenia zamachu. "Powstańcie szyici, powstańcie! Pomścijcie to, pomścijcie!" - skandowali demonstranci.
W Samarze siły bezpieczeństwa zamknęły wszystkie wjazdy do miasta.
Samarra była do jesieni 2004 roku jednym z bastionów partyzantki sunnickiej. Później miasto zajęli Amerykanie, ale rebelianci wciąż urządzają tam zasadzki i dokonują zamachów. W kwietniu zeszłego roku uszkodzili słynny 52-metrowy spiralny minaret Malwija z IX wieku, jedną z trzech tego rodzaju budowli na świecie.