ŚwiatAtak na konsulat USA w Libii - nie żyje amerykański ambasador

Atak na konsulat USA w Libii - nie żyje amerykański ambasador

Ambasador USA w Libii oraz trzech innych pracowników amerykańskiej
placówki dyplomatycznej zginęło we wtorkowym ataku na wschodzie kraju w Bengazi, którego powodem był amerykański film obrażający proroka Mahometa. Jednak wiceminister spraw zagranicznych Libii Wanis al-Szarif twierdzi, że ataku dokonali lojaliści Muammara Kadafiego.

Atak na konsulat USA w Libii - nie żyje amerykański ambasador
Źródło zdjęć: © AFP | STR

12.09.2012 | aktual.: 19.09.2012 19:27

Agencje informacyjne podają, że uzbrojeni manifestanci zaatakowali konsulat w Bengazi na znak protestu wobec amerykańskiego filmu, który według nich obraża islam. Szczegóły śmierci ambasadora i pozostałych osób różnią się w zależności od źródła.

Różne wersje tragicznych wydarzeń

Według agencji Associated Press, która powołuje się na libijskie władze, ambasador Christopher Stevens zginął, gdy on i grupa pracowników ambasady przybyli do zaatakowanego konsulatu w celu ewakuowania personelu.

Agencja Reuters pisze, że ambasador i trójka członków personelu ambasady zginęli ostrzelani w samochodzie, którym opuszczali zaatakowany konsulat w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca.

Panarabska telewizja Al-Dżazira podała, że ambasador USA poniósł śmierć z powodu zatrucia się dymem podczas wtorkowego ataku na amerykański konsulat. Według stacji trzy pozostałe ofiary to dwóch ochroniarzy ambasadora oraz pracownik konsulatu. Dwie osoby zostały ranne.

Libijski wicepremier Mustafa Bu Szagur, który potwierdził śmierć ambasadora USA, potępił, jak to nazwał "tchórzowski atak na konsulat i zabicie Stevensa i innych dyplomatów".

Z kolei przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Libii Mohammed Megarjef przeprosił USA za atak. - Przepraszamy Stany Zjednoczone, naród i cały świat za to, co się stało - powiedział Megarjef na konferencji prasowej, transmitowanej na żywo przez telewizję Al-Dżazira. Atak nazwał aktem "tchórzostwa" i zapowiedział, że sprawcy zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.

Obama potępia atak i zwiększa środki bezpieczeństwa

Barack Obama ostro potępił "oburzający atak". Prezydent zarządził wzmocnienie środków bezpieczeństwa w placówkach dyplomatycznych USA na całym świecie i zaznaczył, że Stany Zjednoczone będą współpracować z rządem Libii, by postawić przed sądem sprawców ataku.

Obama podkreślił, że "choć Stany Zjednoczone odrzucają uwłaczanie przekonaniom religijnym innych, wszyscy musimy wyraźnie przeciwstawić się tego rodzaju bezsensownej przemocy, która pochłonęła życie tych urzędników państwowych".

Zabitego ambasadora Chrisa Stevensa prezydent nazwał "dzielnym i wzorowym przedstawicielem Stanów Zjednoczonych"

Sekretarz stanu USA Hillary Clinton określiła atak w Bengazi "bestialski i brutalny" i wyraziła "głęboki smutek" z powodu tych ofiar. Clinton podkreśliła, że Amerykanie, którzy zginęli, byli "zaangażowani w udzielanie pomocy narodowi libijskiemu w osiągnięciu lepszej przyszłości". Podkreśliła, że pasją ambasadora Stevensa była "służba, dyplomacja i naród libijski".

- (Stevens) ryzykował życiem, żeby pomóc narodowi libijskiemu w budowaniu podstaw nowego, wolnego kraju - powiedziała sekretarz stanu USA. - Wolna i stabilna Libia jest w interesie USA - mówiła, wskazując, że atak na konsulat USA w Bengazi, w którym zginął m.in. ambasador Chris Stevens, był dziełem "małej i brutalnej grupy", a nie rządu czy narodu Libii.

Kondolencje w związku ze śmiercią ambasadora złożył szef polskiego MSZ. Radosław Sikorski za pośrednictwem serwisu Twitter złożył wyrazy ubolewania rodzinie Christophera Stevensa i USA. Podkreślił, że winni jego śmierci muszą zostać ukarani.

Do słów potępienia przyłączył się również Anders Fogh Rasmussen. Sekretarz Generalny NATO z satysfakcją przyjął ofertę pełnej współpracy libijskich władz w znalezieniu winnych tragedii.

Telewizja CNN poinformowała, powołując się na anonimowych przedstawicieli Pentagonu, że do Bengazi wysłano żołnierzy korpusu piechoty morskiej (marines) z zadaniem zapewnienia ochrony amerykańskim dyplomatom. Radykalni islamiści czy lojaliści Kadafiego?

Wbrew pierwotnej wersji, libijski wiceminister al-Szarif nazwał napastników "pozostałościami poprzedniego reżimu" i zasugerował, że była to zemsta za ekstradycję z Mauretanii do Libii byłego szefa wywiadu Kadafiego, Abdullaha al-Senussiego.

Al-Szarif poinformował, że "pozostali członkowie personelu zostali ewakuowani; są cali i zdrowi". Wcześniej wiceminister powiedział, że napastnicy "strzelali w powietrze zanim weszli do budynku".

Jak pisze francuska agencja AFP, jeden ze świadków zdarzenia poinformował, że kilkudziesięciu demonstrantów zaatakowało konsulat, po czym go podpaliło.

Inny świadek mówił, że słyszał strzały wokół budynku. Dodał, że uzbrojeni mężczyźni zablokowali drogi prowadzące do konsulatu. Według niego, wśród napastników byli salafici, wyznawcy ruchu postulującego powrót do korzeni islamu.

Agencja Reutera pisze, że przed konsulatem doszło do starć między uzbrojonymi napastnikami a libijskimi siłami bezpieczeństwa. Według przedstawiciela tych sił Abdela-Monena al-Hurra, w stronę konsulatu strzelano z RPG (ręcznych granatników przeciwpancernych). Informację tę potwierdził wiceminister al-Szarif. Drogi prowadzące do amerykańskiej placówki zostały zamknięte, a siły bezpieczeństwa otoczyły budynek; starcia toczyły się na zewnątrz konsulatu.

Jak podkreślił al-Hurr, atak w Bengazi miał związek z zajściami w Kairze; protestowano bowiem przeciwko temu samemu filmowi.

Gorąco przed ambasadą w Kairze

W ciągu dnia tłum około dwóch tysięcy Egipcjan demonstrował przed ambasadą USA w Kairze, gdy egipskie media poinformowały o nakręconym w Stanach Zjednoczonych filmie, obrażającym proroka Mahometa.

Kilkudziesięciu demonstrantów sforsowało mur otaczający amerykańską placówkę dyplomatyczną i wdarło się na dziedziniec. Ściągnęli flagę USA i zastąpili ją czarną flagą z islamskim wyznaniem wiary: "Nie ma Boga nad Allacha, a Mahomet jest jego prorokiem".

Film, który stał się przedmiotem protestu w Kairze i którego fragmenty można zobaczyć na portalu YouTube, nosi tytuł "Niewinność muzułmanów". Jest to amatorska produkcja m.in. przedstawiająca proroka Mahometa uprawiającego seks oraz kwestionująca jego status jako posłańca Boga.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)