Atak na biuro Joanny Senyszyn. "Nie czuję się bezpiecznie"
Biuro Joanny Senyszyn w Gdyni zostało oblane czerwoną farbą, a zamki w drzwiach do budynku - uszkodzone. Kilka dni temu rzucono jej pod samochód świecę dymną. - Na szczęście zdążyłam szybko odjechać - mówi w rozmowie z WP.PL Joanna Senyszyn. Przyznaje, że po serii ostatnich incydentów nie czuje się bezpiecznie.
Wandale oblali baner z jej nazwiskiem i wejście do biura. - O sprawie poinformowała mnie moja asystentka, która otwierała rano biuro - mówi posłanka. Na budynku pojawiły się cyfry 666 i napisy: "Śmierć wrogom ojczyzny", "Inkę pomścimy" (w sobotę nieznani sprawcy oblali farbą krakowski pomnik sanitariuszki AK Danuty Siedzikówny "Inki", skazanej na karę śmierci i straconej w 1946 r. - przyp. red.).
Senyszyn tłumaczyła, że już w sobotę próbowano ją zaatakować. Do niebezpiecznego zdarzenia doszło po wiecu środowisk antyklerykalnych i lewicowych upamiętniającym ofiary Kościoła katolickiego, w rocznicę spalenia na stosie filozofa i humanisty Giordano Bruno.
- Pikieta, w której uczestniczyłam, została "obstawiona" przez bojówki parafaszystowskie. Kilku młodych ludzi rzucało w naszym kierunku świecami dymnymi. Gdy wsiadłam do zaparkowanego auta, ktoś rzucił pod mój samochód kolejną świecę. Na szczęście szybko odjechałam, bo mogło się coś zapalić - relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską posłanka.
Posłanka opowiada, że ktoś zrobił zdjęcie jej samochodu wraz z numerem tablicy rejestracyjnej i zamieścił na jednym z portali internetowych. - Pod fotografią pojawiła się zachęta, żeby rozprawić się z wrogami - mówi.
Joanna Senyszyn przyznaje, że nie czuje się bezpiecznie. - Nasilenie agresji, już nie tylko słownej, wyrażanej w wulgarnych komentarzach zamieszczanych w internecie, jest ogromne. Bojówkarze nie cofną się przed niczym i atakują coraz częściej, czego przykładem jest również to, co działo się podczas wykładu prof. Magdaleny Środy na Uniwersytecie Warszawskim - podsumowuje posłanka.
We wtorek kilkudziesięciu zamaskowanych narodowców wdarło się na salę Auditorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego podczas wykładu prof. Magdaleny Środy i wykrzykiwało: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!". W czasie szarpaniny wyrwali skrzydło drzwi. Kiedy na miejsce dotarła policja, pozostało ośmiu protestujących. Dwóch najbardziej agresywnych ukarano mandatami w wysokości 500 złotych.