Atak hakerów na polskie laboratorium. Wcześniej otrzymywało pogróżki
Hakerzy zaatakowali serwery spółki ALAB, która zajmuje się badaniami laboratoryjnymi. Póki co do sieci przedostały się dane medyczne kilkudziesięciu tysięcy Polaków. Spółka zgłosiła już sprawę służbom, ale nie wiadomo, czy hakerzy nie zdecydują się ujawnić kolejnej porcji danych.
W sieci znalazło się 55 tys. wyników badań laboratoryjnych, które w ostatnich latach wykonano 12 tys. pacjentek i pacjentów z Polski. Wraz z danymi medycznymi hakerzy udostępnili adresy, nazwiska i numery PESEL osób, które korzystały z usług ALAB.
Atak hakerów na polskie laboratorium. Wcześniej otrzymywało pogróżki
- Mamy do czynienia z jednym z największych w historii Polski wycieków danych - powiedziała "Faktom" TVN Barbara Erling ze Spider's Web. Wykradzione dane pochodzą z trzech placówek medycznych - kliniki w Łomiankach, z kliniki ginekologicznej w Warszawie i z jednej z praktyk lekarskich w Łodzi.
Głos w sprawie zabrała też nowo powołana minister cyfryzacji. Marlena Maląg stwierdziła, że "działania są koordynowane". - Zapraszam do Ministerstwa Cyfryzacji i wtedy udzielimy szerokiej informacji - przekazała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kompromitacja ma antenie. Jakubiak broni Chorosińskiej
Placówki medyczne zlecały badania w sieci ALAB, która rocznie przeprowadza ok. 35 mln różnego rodzaju testów. Spółka nie ukrywa, że została zaatakowana przez hakerów. "W dniu 19 listopada zaobserwowano próbę zmasowanego ataku na serwery spółki. Incydent ten jest wynikiem działalności przestępczej mającej na celu wymuszenie na spółce okupu" - napisano w jej oświadczeniu.
ALAB dostawał pogróżki i groźby dotyczące upublicznienia danych, jeśli nie zapłacą okupu. Firma nie zdecydowała się zapłacić okupu, dlatego część danych zostało upublicznionych - powiedziała "Faktom" Barbara Erling.
Eksperci tłumaczą, że firmy z branży medycznej są najczęściej atakowane przez cyberprzestępców. Wyciek wrażliwych danych może skompromitować nie tylko wysoko postawione osoby, ale też przeciętnego Kowalskiego. - Jeżeli jakaś osoba na eksponowanym stanowisku robiła test na chorobę weneryczną, którego wynikiem nie podzieliła się z bliskimi, to rozważyłbym poinformowanie - powiedział Adam Haertle z serwisu ZaufanaTrzeciaStrona.pl.
Rząd przygotował stronę "Bezpieczne dane", na której można sprawdzić, czy padliśmy ofiarą hakerów. Warto też sprawdzić w systemach kredytowych, czy nikt nie wyłudził pożyczki na nasze dane. Eksperci sugerują też, by zastrzec numer PESEL.
Cyberprzestępcy, którzy dokonali ataku na spółkę ALAB, ujawnili dotąd tylko 2 proc. posiadanych danych. Grożą, że jeśli nie dostaną okupu, pod koniec grudnia opublikują w sieci kolejne wyniki badań tysięcy Polaków.
Czytaj także: