Asystent wykorzystał swojego szefa? Z kont firmy zniknęło 5 mln zł. Wyrok w piątek
Ponad pięć milionów złotych wyprowadzono z kont grupy Morpol. To ogromna firma zajmująca się przetwórstwem ryb pod Ustką. Zatrudnia ponad trzy tysiące osób. Prokuratura żąda pięciu lat więzienia dla Tomasza S., asystenta prezesa firmy. Właśnie zakończył się wieloletni proces w tej sprawie. W najbliższy piątek Sąd Okręgowy w Słupsku ogłosi wyrok.
Tomasz S. miał posługując się dokumentami spółki dokonywał przelewów z rachunków Morpolu i zależnych spółek na konta własnych firm. Miał też płacić za swoje wydatki i zakupy.Tomasz S. to były pracownik banku. Tam miał poznać prezesa Morpolu Jerzego Malka. To biznesmen z pierwszej setki najbogatszych Polaków.
Prokurator: Nie mogliśmy uwierzyć, że takie kwoty mogły krążyć
Malek zatrudnił Tomasza S. jako swojego doradcę i asystenta. Miał mu pomagać w kontaktach z bankami. Pracownik szybko zdobył zaufanie zarządu i właścicieli na tyle, że Tomasz S. zyskał upoważnienie do dokonywania przelewów. Prezes jednej z podległych Morpolowi spółek zostawiała asystentowi kartki in blanco z własnym podpisem by podczas jej nieobecności - często wyjeżdżała za granicę - Tomasz S. mógł dokonywać różnych transakcji lub potwierdzać umowy.
To miał być zdaniem zarządu spółki, a później Prokuratury Okręgowej w Słupsku podstawowy błąd. Tomasz S. miał wykorzystywać zaufanie zarządu, dostęp do kont i ogromne obroty finansowe grupy Morpol. Duże kwoty przepływały ze spółki do spółki i nikt tego nigdy nie kwestionował. Wystarczył dokument ze zleceniem przelewu z podpisem prezesa lub członka zarządu. Do takich dokumentów Tomasz S. miał dostęp.
Na początku nie mogliśmy uwierzyć, że takie kwoty mogły tak niefrasobliwie krążyć po różnych kontach bankowych. Szczegółowe badanie przelewów i zeznania świadków doprowadziły nas do wniosku, że doszło do wyprowadzenia z grupy Morpol dużej kwoty. Oskarżyciel publiczny żąda w tej sprawie kary 5 lat więzienia dla Tomasza S. oraz naprawienia szkody w całości, a dla Daniela S. kary roku i dziesięciu miesięcy więzienia za współudział -mówił w mowie końcowej prokurator Tomasz Walendziak.
W lipcu 2008 roku Tomasz S. w jednym z banków doprowadził do zmiany umowy na kredyt obrotowy grupy Morpol. Powiększył go z pięciu do sześciu i pół miliona euro, przy czym różnicę-1,5 mln euro przelał z konta firmy Morpol do Euro Industry, a później własnej spółki Elbud.
Przelał też 700 tysięcy złotych z prywatnego konta prezes Euro Industry Jadwigi K. na konto spółki przyjaciół Daniela i Renaty S. Pieniądze miały posłużyć do zakupu nieruchomości w Poznaniu. Do transakcji jednak nigdy nie doszło.
Obrońca: wnoszę o uniewinnienie
Tomasz S. załatwił też zlecenie różnego rodzaju usług na kwotę ponad 650 tysięcy złotych do firmy znajomych. Prokuratura zarzuca mu także leasing dwóch luksusowych aut na koszt Morpolu, wynajęcie mieszkania, naprawę rozbitego samochodu i różne wydatki, których część Tomasz S. zwrócił. W śledztwie pojawiła się zdaniem prokuratury podrobiona umowa pożyczki na kwotę 4 milionów złotych. Tomasz S. miał mieć też dostęp do planów strategicznych spółek i planował uruchomienie za pieniądze Morpolu konkurencyjnej wobec tej firmy działalności.
Prokuratura postawiła byłemu asystentowi 37 zarzutów.
Prokurator w pierwszych słowach mowy końcowej powiedział nie wierzyliśmy, że coś takiego mogło się stać. Tak więc kwestię wiary mamy tu wyjaśnioną, ale pozostają dowody w tej sprawie. Czy sąd jest w stanie uwierzyć, że tak duża firma i tak poważny człowiek jak prezes Jerzy Malek mógłby sobie pozwolić na taką niefrasobliwość jak nie pilnowanie wydatków i przelewów na tak poważne kwoty? Oczywiście pozostaje do oceny sądy dlaczego te pieniądze wypływały ze spółek i za czyją zgodą. Czy to tylko spór, czy zemsta i próba upokorzenia byłego pracownika. Wnoszę o uniewinnienie Tomasza S. -mówił w mowie końcowej obrońca byłego doradcy prezesa Morpolu mecenas Wojciech Cieślak. W piątek w południe w Sądzie Okręgowym w Słupsku sędzia Jacek Żółć ogłosi wyrok w tej sprawie.