Asystent byłego posła SLD popełnił samobójstwo
Czy asystentowi byłego posła SLD ktoś
groził lub go szantażował? W nocy 78-letni Jan A., asystent byłego
posła SLD Jana Szymańskiego, popełnił samobójstwo. Do zdarzenia
doszło w likwidowanym biurze poselskim we Wrocławiu - pisze "Nowy
Dzień".
Mój asystent przeżywał rozterki związane z sytuacją w partii i w Polsce twierdzi Jan Szymański.
W poniedziałek, późnym wieczorem zatelefonowała do mnie córka Jasia zaniepokojona nieobecnością ojca. Najpierw dzwoniłem do wszystkich znajomych dyrektora mojego biura, a potem pomyślałem, że może został dłużej w pracy - opowiada roztrzęsiony Szymański.
Dochodziła 22.00, gdy były poseł przyjechał na ul. Mazowiecką, gdzie do niedawna mieściła się siedziba wojewódzkich władz SLD oraz biura trzech eseldowskich posłów: Janusza Krasonia, Andrzeja Otręby i Jana Szymańskiego - informuje "ND".
Do pokoju wszedłem z ochroniarzem. I tak jak zawsze od 10 lat, tak i wtedy Jasiu siedział za biurkiem. Już nie żył - mówi cichym głosem Szymański.
Policja nie miała wątpliwości: Jan A. popełnił samobójstwo. Włożył pistolet do ust, a następnie strzelił. Przed śmiercią napisał dwa listy. Jeden, pożegnalny, skierowany do członków SLD, którym Jan A. serdecznie dziękował za wieloletnią współpracę. - Drugi list napisał właściwie do nas - mówi komisarz Artur Falkiewicz z biura prasowego wrocławskiej policji. - Prosił, by nie szukać sprawców, bo samobójstwo to jego decyzja.
Nie wiem dlaczego Jasiu to zrobił. Mogę się tylko domyślać mówi Szymański, który z Janem A. współpracował od dziesięciu lat. - Najpierw nie mógł się pogodzić z rozłamem i utworzeniem SdPl, a potem czarę goryczy przelały nieudane wybory. (PAP)