Artyści i urzędnicy
Szkoda, że spędziliśmy tu tyle lat - powiedziała wczoraj Elżbieta Penderecka, która przybyła specjalnie z Francji, by dać odpór atakom po jej wczorajszym oświadczeniu o rezygnacji z organizowania wrześniowego Festiwalu Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie.
10.07.2003 10:33
- Od siedmiu lat, społecznie, podkreślam, organizowałam w Krakowie wielkie wydarzenia muzyczne - siedem edycji Wielkanocnego Festiwalu Beethovenowskiego, Cykl Wielkich Wykonań, Międzynarodowy Konkurs Dyrygencki Maazel-Vilar. Po ostatniej edycji Festiwalu Wielkanocnego miasto zarobiło na tym 10 milionów złotych. To nie był festiwal mojego męża, ani jego muzyki. Teraz oboje zastanawiamy się czy jest sens w ogóle w Krakowie coś robić.
- Festiwal Krzysztofa Pendereckiego nie pojawił się przypadkiem - mówi Elżbieta Penderecka. - Pierwszy kosztorys na 4,5 mln złotych i zarys programu przedstawiłam w Urzędzie Miasta i Ministerstwie Kultury jeszcze w październiku ubiegłego roku. Program ulegał wielu zmianom i był dostosowywany do finansowych możliwości. Dwumilionowa dotacja celowa z rezerwy budżetowej państwa przeznaczona była w części (1 mln 200 tys.) na Festiwal Krzysztofa Pendereckiego i Festiwal Beethovenowski (800 tys. zł). Ponieważ w ostatniej chwili odmówili nam sponsorzy Festiwalu Beethovenowskiego trzeba było te pieniądze w całości przekazać na ten festiwal. Ze wszystkim prezydent Majchrowski się zgadzał, zapewniał mnie, że chce promować kulturę Krakowa i że szkoda by było zmarnować te siedem lat pracy.
Elżbieta Penderecka twierdzi, że przyczyną fiaska festiwalu jest zmiana na stanowisku dyrektora Biura Kraków 2000 i zastąpienie profesjonalizmu Jolanty Róży Kozłowskiej niekompetencją nowej dyrektor - Agnieszki Gilarskiej i jej zespołu, w którym pracują ,była wizażystka, sprzedawca bakalii i człowiek, który przygotowywał kampanię prezydenta Jacka Majchrowskiego". Sama zaś dyrektor skończyła ,studia wieczorowe i trudno mieć przygotowanie do organizacji festiwali muzycznych, jeżeli ,ktoś wcześniej zajmował się sprzedażą okien w firmie Oknoplast".
- Dążyłam jednak do tego, by festiwal się odbył - mówi Elżbieta Penderecka. - Przedstawiłam trzy wersje zmodyfikowane - w pełnej, zmniejszonej i bardzo zmniejszonej formie. Pani Gilarska we wstępnych rozmowach zaś twierdziła, że znalezienie sponsorów na deficytowy milion to dla niej żaden problem. Nie zrobiła nic. Za to na konferencji po moim oświadczeniu przedstawiła nierzetelne informacje.
Elżbieta Penderecka wobec takiej postawy miasta próbowała zorganizować jeszcze festiwal męża bez miejskiej 400-tysięcznej dotacji za to z innymi instytucjami - Filharmonią Krakowską i Instytutem Sztuki. Te jednak odmówiły. Wobec takiego stanu rzeczy zarówno ona, jak i kompozytor, który wycofał swój patronat z organizowanego przez Instytut Sztuki Międzynarodowego Konkursu Współczesnej Muzyki Kameralnej jego imienia, generalnie odżegnują się od jakichkolwiek jubileuszy w Krakowie. Pod znakiem zapytania stoją także kolejne festiwale beethovenowskie.
Wczoraj dla Radia Kraków Krzysztof Penderecki powiedział: ,Jeżeli okazuje się, że kogoś nie chcą w Krakowie to po co na siłę mieszkać w takim mieście. Ja mogę być w Tokio, Paryżu czy Nowym Jorku. Po co walczyć z głupimi, durnymi urzędnikami".
Gazeta Krakowska
Adrianna GINAŁ