Arsenal chciałby sprowadzić Oliwiera Zycha
Młodym reprezentantem Polski interesują się poważne angielskie kluby. Wiele wskazuje na to, że nastoletni bramkarz pójdzie śladami Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Fabiańskiego.
Sebastian Łupak: Podobno zawsze powtarzała pani, że syn piłkarzem nie będzie?
Beata Zych: Kiedyś byłam ”antypiłkowa”. W ogóle mi się ten sport nie podobał. Zawsze powtarzałam wszystkim wokół, że z Oliwiera piłkarza nie będzie. A teraz wieczorem sprawdzam najpopularniejsze portale piłkarskie.
Zmieniło się to, że pani syn, 14-letni Oliwier Zych z Gdańska, jest teraz zawodnikiem Zagłębia Lubin, bramkarzem reprezentacji Polski U-15 i był już na testach w…
… Arsenalu, Liverpoolu, Bayernie Monachium i Cardiff. I ma kolejne zaproszenia.
Skąd?
Tego jeszcze nie mogę wyjawić, jednak są to duże kluby angielskie i nie tylko.
Czyli stoi u progu wielkiej kariery. Co dalej?
Nie może jeszcze podpisać kontraktu zagranicznego. Musi mieć skończone 16 lat, a w czerwcu kończy dopiero 15 lat, więc jeszcze rok nas dzieli od ewentualnego wyjazdu z Polski.
Macie rok na podjęcie decyzji. Zdecydują pieniądze? Wyższa oferta kontraktu?
Może pan mi wierzyć lub nie, ale pieniądze nie są najważniejsze. Najważniejszy jest plan i pomysł danego klubu na Oliwiera, jakie będzie miał w nim możliwości rozwoju.
Ktoś już taki plan ma?
Na przykład Arsenal. Mają plan, co Oliwier miałby robić, żeby dojść do pierwszej drużyny. To jest długofalowa wizja. Każdy przecież chce wychodzić, by grać; być wyjściowym bramkarzem, a nie siedzieć na ławce. Chodzi o perspektywę ciągłego rozwoju i podnoszenie kwalifikacji.
Będzie w Arsenalu jak Wojciech Szczęsny?
Może. Tam świetnie pamiętają i Szczęsnego i Fabiańskiego. W Liverpoolu wszędzie są z kolei plakaty z Dudkiem, a w Bayernie Monachium z Lewandowskim.
Zych mógłby być kolejny. Jak wygląda taki wyjazd do Arsenalu na testy?
Klub kupuje bilety lotnicze, rezerwuje hotel z pełnym wyżywieniem, zamawia taksówki z hotelu do ośrodków treningowych. Oliwier ćwiczył w ośrodkach Arsenalu w London Colney i na Hale End. Byliśmy tam 10 dni.
Na czym polegają testy?
To testy medyczne i motoryczne ale także treningi z drużyną i indywidulane. Sparingi, mecze. Do tego zwiedzanie klubu, wizyta na stadionie Emirates w czasie meczu Premier League, akurat z Brighton Hove Albion, wejście do strefy VIP, bankiet w klubowej restauracji. Bardzo miło spędzony czas.
Piękne życie. W Liverpoolu było podobnie?
Tak, też były testy i treningi. Bardzo ważne są także rozmowy. W Liverpoolu do naszego stolika podszedł na przykład Jurgen Klopp. Pytał, jak nam się podoba klub…
Macie foty z Jurgenem?
Oliwier tego nie lubi, a ja akurat zapomniałam telefonu. A poza tym w ośrodkach treningowych jest zakaz robienia zdjęć. Kluby patrzą na to bardzo niechętnie. Wszystko jest ścisłą tajemnicą. Jeśli młody chłopak na testach zrobi takie zdjęcie w ośrodku treningowym i wrzuci je na FB czy Instagram, może mieć naprawdę poważne kłopoty. To nie są żarty.
Rozumiem, że takie rozmowy z Kloppem to nie tylko kurtuazja?
Rozmawialiśmy w klubowej kantynie, gdzie spożywa posiłki pierwszy zespół, z panem Jurgenem Kloppem i pierwszym trenerem bramkarzy Liverpoolu, panem Johnem Achterbergiem. Trener bramkarzy oprowadził nas po całym obiekcie, boiskach, siłowniach, basenach i szatniach. Mieliśmy z nim dwugodzinną rozmowę. Był przy tym też Kamil Grabara bramkarz drużyny U-23. Mogliśmy zapytać, jak ocenia swoje decyzje i posłuchać opowieści o klubie. Oliwier miał też trening pod okiem samego Stevena Gerrarda w jego drużynie U-18. Dodatkowo dostał w Liverpoolu torbę ze sprzętem piłkarskim.
W Arsenalu też były długie rozmowy?
Tak. Obserwował go tam m.in. Per Mertesacker.
Czym się kończą testy?
Klub macierzysty, czyli obecnie Zagłębie Lubin, a wcześniej Arka Gdynia, dostaje informacje z wynikami testów i notami. Ale w Arsenalu usłyszeliśmy też ustne podsumowanie tych 10 dni: odbył się specjalny meeting z trenerami. W czasie tych 10 dni Oliwier trenował bowiem z drużynami U-15, U-16 i U-18, a nawet indywidualnie z trenerem U-23. Tam są wszędzie rozmieszczone kamery, więc każdy trener może potem przeprowadzić dodatkową analizę treningu. Następnie każdy szczegół został nam przedstawiony. Byli bardzo zadowoleni, mówili, że chcą w przyszłości trenować Oliwiera. Dostał wysokie noty. Dla takich chwil warto żyć.
Oliwierowi sodówka do głowy nie uderzyła?
On jest skromnym chłopcem. Naprawdę. W sumie w czasie tych 10 dni był zadowolony tylko z jednego treningu. Powiedział mi po nim, że jest ”kotem”. Po innych treningach nie był zadowolony z siebie w stu procentach. Szukał mankamentów, mówił, co wciąż musi podciągnąć. To już nie jest zabawa. Fajnie usłyszeć miłe słowa, ale przed nim ogrom pracy i zaangażowania.
Wkrótce więc podpiszecie pierwszy kontrakt?
Oliwier 28 czerwca skończy 15 lat. Myślimy o wyborze firmy menadżerskiej, która przejmie część moich obowiązków. Nie ukrywam, że zainteresowanie Oliwierem jest bardzo duże, więc mamy w czym wybierać.
Firma zastąpi mamę?
Dotąd wiele spraw było na mojej głowie. Teraz ja dalej będę obecna, ale wszystkim zajmą się profesjonaliści pod kątem wyjazdów, testów i późniejszych kontraktów z klubami, a także umów z firmami produkującymi sprzęt piłkarski itp. Ale do 18 roku życia wszystko musi być i tak przeprowadzone za moją zgodą.
Już wiecie, że to będzie Arsenal?
Mamy rok na ewentualne dalsze testy w kolejnych klubach. Ale akurat Arsenal chce, żeby Oliwer w ciągu tego roku parę razy pojawił się w Londynie , pograł i potrenował. Jak wcześniej powiedziałam, Oni mają już swój plan. Jednak takich decyzji nie podejmuje się z dnia na dzień. Wiele klubów się nim interesuje, obserwują go, wiedzą, jakie postępy robi.
Konkretne oferty pojawią się pewnie za pół roku.
Gdyby to miał być Londyn, przeprowadzi się pani z synem?
Sądzę, że tak. Jednak są dwie możliwości: zamieszkanie ze swoją rodziną lub mieszkanie u rodziny angielskiej. Oliwier trenowałby codziennie od godz. 9 do godz. 17. Jest tam też szkoła dla młodych zawodników. Nie ukrywam, że chciałabym mu tam na miejscu pomagać. Teraz jeżdżę z Gdańska do Lubina co dwa tygodnie, bo uważam, że kontakt telefoniczny to za mało. To jeszcze dziecko. Musi być więź, bliskość i ciepło rodzinne. Uważam, że to jest tajemnicą sukcesu.
Znajdzie pani pracę w Anglii?
Jestem z zawodu instrumentariuszką neurochirurgiczną od 20 lat, więc nie powinnam mieć z tym problemu. Znajoma jest mi również praca ze sportowcami, z urazami itp.
Ma pani wiedzę medyczną?
Oczywiście to moja profesja. Do tego wiem dużo o diecie sportowej. Przygotowuję Oliwierowi np. „kule mocy” mojego autorstwa.
Co?
Specjalne kule uformowane z orzechów, suszu daktyli, moreli, śliwek, do tego kakao, mleko w proszku i kilka innych składników. Sama to mielę i formuję. Takie kule pozwalają na szybką regenerację po treningu. W nich są witaminy, minerały, węglowodany, tłuszcze i białko.
Jest różnica między klubami polskimi a angielskimi jeśli chodzi o treningi dzieci i młodzieży?
My do momentu ukończenia 16 roku życia Oliwiera chcieliśmy zostać w Arce Gdynia. Najwięcej pracy w sukces Ola włożył tam trener bramkarzy Arkadiusz Zagórski. Ale, niestety, warunki oraz boiska treningowe dla młodzieży są niezadowalające. Oliwer wywodzi się z Arki, tu się wychował i tu się wszystko zaczęło, ale – niestety – jeśli chodzi o sprzęt i zaplecze, w Gdyni jest tego za mało. Szkoda, że miasto nie dba bardziej o wiele utalentowanych piłkarsko dzieci. Zagłębie Lubin ma wiele profesjonalnych boisk z różną nawierzchnią. Oli ma w Lubinie zaplecze fizjo, siłownię, beczkę z lodem, kuchnię, trzech trenerów bramkarzy.
Czyli ma wszystko, co miałby w Anglii…
Infrastruktura tam jest jeszcze lepsza, posiłki również. A do tego trenerzy to profesjonaliści. W Polsce, nie oszukujmy się, wielu trenerów młodzieży musi mieć dwie prace, bo nie utrzymają się tylko z pracy trenera. W Anglii natomiast to ich jedyny zawód. Jest tam również inne podejście do zawodnika, bardziej indywidualne.
Jak młody chłopak radzi sobie z taką presją?
Oliwer od dwóch lat pracuje indywidulanie z Wojciechem Herrą, psychologiem sportu. Bywało tak, że po treningu wsiadaliśmy do auta i jechaliśmy od razu do psychologa. Każdy sportowiec tego doświadcza, bardziej lub mniej. Ale wtedy dużą rolę odgrywa wsparcie rodzica.
W Zagłębiu Lubin wybuchła w listopadzie zeszłego roku afera: w kadrze U-15, czyli w drużynie Oliwiera, jeden nastolatek długotrwale znęcał się nad innym, m.in. zamykał go w składanym łóżku.
To karygodne. Na szczęście klub szybko zareagował, wyrzucając oprawcę i zwalniając kierownika bursy.
Czy kariera młodego sportowca to tak naprawdę walka z nieodpowiedzialnymi trenerami i zawistnymi kolegami?
Tak, niestety, bywa. Zdarzają się trenerzy, którzy niszczą zawodnika zamiast motywować. Na szczęście Oliwer ma teraz głowę wolną od tego i może się skupiać tylko na piłce, a nie na walce ze złym podejściem pedagogicznym opiekuna. W Lubinie ma teraz trzech świetnych trenerów bramkarzy, w tym Tomasza Króla, który wcześniej pracował w Crystal Palace. Jednak twierdzę, że na sukces składa się wiele dobrych i złych przeżyć, emocji czy doświadczeń. My rodzice jesteśmy po to, żeby pomagać, wspierać i kochać swoje dzieci. Talent to tylko mały procent tego z czego się składa sukces.
Czy reprezentacja Polski jest dla Oliwiera ważna?
Mój syn ma już za sobą mecze U-14 i U-15 m.in. ze Słowacją, Irlandią czy Macedonią. Orzełek na piersi jest dla Oliwiera bardzo ważny. Na pewno będzie latał z Londynu na zgrupowania kadry, jeśli do tego dojdzie. Najważniejsze dla mnie jest, żeby Oliwier był zdrowym człowiekiem, mega bramkarzem, a w przyszłości dobrym mężem i ojcem. Na razie na randki nie ma jednak czasu…