Armia zachęca do wstąpienia w jej szeregi
Ministerstwo Obrony Narodowej przygotowuje
listę miast w Polsce, w których zamierza zachęcać młodych mężczyzn
do wstępowania w szeregi armii zawodowej, pisze "Polska". Taka
armia ma powstać do końca 2012 r. i liczyć 150 tys. żołnierzy.
22.10.2007 | aktual.: 22.10.2007 06:46
Wśród tych miast próżno jednak szukać Warszawy. Wojsko nie będzie organizować w stolicy żadnych imprez ani spotkań z mieszkańcami, informuje gazeta. Szkoda pieniędzy na to miasto, tu mieszkają głównie pacyfiści, którym nie w głowie wojaczka - mówią oficerowie.
Swoje przekonanie o tym, że warszawiacy nie interesują się armią, mundurowi biorą ze statystyk. Zaledwie 0,02% mieszkańców stolicy, którzy odbyli zasadniczą służbę wojskową, chce pozostać dalej w armii - mówi Robert Papliński, który w MON przygotowuje projekt promocji polskiego wojska. My na akcję mamy tylko milion złotych. To kropla w morzu potrzeb. W innych krajach Unii, gdzie jest już w pełni zawodowa armia, na podobne przedsięwzięcia przeznacza się średnio 80 mln euro. Chcemy, aby akcja była skuteczna. Dlatego wybraliśmy miejscowości, gdzie może przynieść najlepsze rezultaty - dodaje.
Regiony, w których MON będzie się promował, muszą spełniać cztery kryteria: wysokie bezrobocie, niskie średnie zarobki, duży odsetek osób chcących pozostać w armii po odbyciu służby zasadniczej i bliskość dużej jednostki wojskowej. Brane są pod uwagę m.in. województwa: podkarpackie, pomorskie oraz warmińsko- mazurskie.
Wymogi, jakie armia stawia przyszłym zawodowym szeregowcom, nie są wysokie. Kandydaci muszą mieć ukończone gimnazjum, odbytą służbę wojskową, dobry stan zdrowia, nie mogą mieć więcej niż 30 lat. Jednak zarobki proponowane im przez wojsko mogą odstraszyć nawet największych militarnych zapaleńców. Na początek rekrut dostanie 1,8 tys. zł brutto.
Socjologowie zwracają uwagę na pokutujący wśród warszawskiej inteligencji pogląd, że oficerowie WP nie są zbyt inteligentni. Dlatego rezygnacja MON z akcji w stolicy jest według nich zrozumiała.