Areszt za wypchaną sowę
Kto ma w domu wypchanego zwierzaka, kolekcję
motyli albo wydmuszkę jaja ptaka dodo, musi to zgłosić do urzędu
wojewódzkiego. Inaczej grozi mu grzywna lub areszt - ostrzega
"Życie Warszawy".
22.04.2005 | aktual.: 22.04.2005 06:23
Każda wypchana kaczka, małpa czy wydra musi być zgłoszona na specjalnym formularzu, który trzeba wysłać do biura konserwatora przyrody urzędu wojewódzkiego. Wszystkie wnioski złożone do 2 maja 2005 r. rozpatrywane są według uproszczonego trybu. Potem będą problemy.
W Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim do czwartku wydano zaledwie 47 pozwoleń, dziewięć kolejnych czeka na rozpatrzenie. Tymczasem pracownie biologiczne szkół, muzea, leśniczówki, mieszkania myśliwych i miłośników przyrody pełne są wypchanych ptaków, ssaków i spreparowanych owadów, objętych ochroną gatunkową. Za tydzień na te kolekcje, podobnie jak na posiadanie broni, trzeba będzie mieć zezwolenie.
Posiadacze okazów mają też inny problem. Każdy z nich trzeba opisać po polsku i po łacinie. Trzeba sięgnąć do atlasów lub poszukać pomocy na uniwersytecie. Ponieważ obowiązkowi rejestracji podlegają też części zwierząt (np. bobrze ogony na czapce trapera), pióra, jaja, łby, dzioby, ogony, skórki i kosteczki, trzeba znać ich pochodzenie.
Konieczność rejestracji wypchanych okazów wynika z rozporządzenia ministra środowiska, które ma chronić gatunki podlegające ochronie gatunkowej przed zabijaniem i preparowaniem.