Areszt dla świadków, bo nie stawili się w sądzie
Można prezydenta RP nazwać chamem i
znieważenie nie zachodzi. Inną miarę przykłada się jednak do
czynów Janusza Palikota, a inną do polskiego europosła uważanego
za katolika - stwierdza "Nasz Dziennik".
Chodzi o sprawę eurodeputowanego Witolda Tomczaka, oskarżonego o to, że przed dziewięciu laty miał rzekomo znieważyć funkcjonariusza policji, określając go mianem "palanta". Dwaj synowie Tomczaka mieli być wyłącznie świadkami w tej dętej aferze, jednak ostatnio, decyzją sędzi Małgorzaty Zimorskiej-Abdullaev, jeden z synów europosła spędzi Boże Narodzenie w areszcie śledczym, a drugi trafi za kratki na 48 godzin - akcentuje gazeta.
Według "Naszego Dziennika", wszystko dlatego, że - jako świadkowie - nie stawili się na posiedzenie Sądu Rejonowego w Ostrowie Wielkopolskim. Sęk w tym, że to właśnie prowadząca rozprawę nie zadbała o właściwe, w rozumieniu formalnoprawnym, doręczenie wezwania na rozprawę. Podczas wcześniejszych, na których wzywani synowie Tomczaka stawiali się w wyznaczonym terminie, sędzia nie znalazła czasu na ich przesłuchanie. Zimorska-Abdullaev odrzuciła też wszystkie istotne wnioski obrony eurodeputowanego.
Zaskoczeni są również sędziowie, którzy takiego orzeczenia komentować nie chcą, ale przyznają, iż w praktyce areszt wobec świadków to olbrzymia rzadkość.