PolskaArcykontakt SB

Arcykontakt SB

Zaprezentowana dziennikarzom książka "Księża wobec bezpieki" ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego wywoła wstrząs. We wstępie do książki napisał, że ujawnił nazwiska tylko tych współpracowników SB, co do których działalności jest pewność. Jednym z nich jest były poznański metropolita. Autor nie rozmawiał wczoraj z mediami – jest na rekolekcjach.

Arcykontakt SB
Źródło zdjęć: © GPW

Cenne doniesienia

Według ustaleń autora liczącej 589 stron książki, księdza Juliusza Paezta w 1978 roku zarejestrowano jako kontakt informacyjny "Fermo". Wcześniej kontaktował się on z SB pod pseudonimem "A". Duchowny nie zgadzał się na sformalizowanie współpracy – nie podpisywał żadnych deklaracji. Informacje uzyskane od niego oceniano bardzo wysoko. Z zachowanego w IPN raportu wywiadowczego z 1978 wynika, że aż 88 procent doniesień uznano za wartościowe. O wadze przekazywanych informacji świadczy fakt, że połowę z nich przekazano rządowi PRL. Dokumentacja działalności "Fermo" kończy się na 1983 roku, gdy Paetz wyjechał z Włoch. Z naszych ustaleń wynika, że przyczyną odsunięcia abp. Paetza od funkcji w Watykanie mogły być właśnie jego podejrzane związki ze służbami PRL. Po tylu latach pracy w sercu Kościoła wysłanie go do Łomży było "zsyłką". Po przyjeździe "Fermo" w 1983 roku do Polski i jego wyrejestrowaniu przez departament wywiadu część akt zniszczono. Zdaniem autora książki kompletne materiały dotyczące współpracy
"Fermo" przekazano wywiadowi sowieckiemu. W archiwum IPN zachował się mikrofilm z częścią dokumentacji. Jak ustaliliśmy, pierwszy (jeszcze przed ks. Zaleskim) przeglądał go dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN. Autentyczność tych dokumentów nie budzi żadnych wątpliwości – powiedział dr hab. Jan Żaryn.

Sygnały o współpracy

O współpracy arcybiskupa z SB mówiło się w Poznaniu od dawna w kręgach kościelnych i działaczy dawnej opozycji. W publikacjach, w tym w prasie katolickiej, pojawiały się informacje o współpracy z bezpieką osoby pełniącej funkcję prałata antykamery papieskiej, którą pełnił właśnie Juliusz Paetz. W żadnej z nich nie ujawniono jednak nazwiska. W latach 90. otrzymałem poważne sygnały mogące świadczyć o współpracy arcybiskupa ze służbami jednego z państw komunistycznych. Powiadomiłem o nich osobiście prymasa Glempa. Nie było żadnego odzewu – powiedział "Głosowi Wielkopolskiemu" jeden z działaczy dawnej podziemnej "Solidarności" prosząc o nieujawnianie jego nazwiska. Na informacje, które mogły sugerować współpracę Paetza w czasach PRL natrafiono także przed pięcioma laty. Wyszła wtedy na jaw sprawa molestowania seksualnego kleryków przez metropolitę poznańskiego, w wyniku której w 2002 roku ustąpił on ze stanowiska. Mieliśmy poczucie, że środowiska związane z dawnymi służbami komunistycznymi roztaczają opiekę
nad arcybiskupem Paetzem i próbują chronić go przed wyjaśnieniem zarzutów i oskarżeń
- mówi Jarosław Gowin, senator PO, który był jednym z sygnatariuszy listu o molestowaniu kleryków. Sygnały o związkach arcybiskupa z SB docierały do władz Kościoła w latach późniejszych ze strony zajmujących się agenturą historyków oraz dziennikarzy. Jesienią 2006 jeden z biskupów powiadomił o nich władze watykańskie. Po tej interwencji abp Stanisław Gądecki zaapelował do proboszczów, by nie zapraszali byłego metropolity na uroczystości parafialne. Bez ciągu dalszego?

Z naszych ustaleń wynika, że zajmujący się próbą werbunku Juliusza Paezta funkcjonariusz poznańskiej SB został wysoko awansowany wkrótce po otrzymaniu przez Paetza tytułu biskupa. Czy może to oznaczać, że duchowny dalej współpracował z bezpieką? Nie można tego wykluczyć. Zwykle bezpieka tak łatwo nie rezygnowała ze swoich źródeł informacji. Niczego nie można stwierdzić, póki nie poznamy pełnej zawartości naszych archiwów. Są one cały czas badane i katalogowane. Opracowanie zbiorów może zająć jeszcze kilka lat – ocenia dr hab. Jan Żaryn. Ta książka nie jest dla Kościoła do końca miarodajna, dopóki na temat faktów w niej zawartych nie wypowie się i nie zbada ich Kościelna Komisja Historyczna – komentuje arcybiskup Tadeusz Gocłowski, metropolita gdański. Kościelna Komisja Historyczna nie poznała dotąd zawartości akt "Fermo". Na temat książki ks. Zaleskiego nie chce wypowiadać się poznańska kuria. Arcybiskup Juliusz Paetz nie podlega kompetencji Kurii Metropolitalnej. Podlega bezpośrednio Stolicy
Apostolskiej
– oświadczył wczoraj ks. Maciej Szczepaniak, rzecznik poznańskiej kurii. Abp Paetz nie odpowiedział na list od ks. Zaleskiego, który prosił go o wyjaśnienia. Odesłał go nadawcy bez otwierania. Wczoraj nie udało nam się skontaktować z arcybiskupem. W swojej rezydencji przy poznańskiej katedrze bywa rzadko, od czasu, gdy homoseksualiści po ubiegłorocznym Marszu Równości manifestowali pod nią swoją sympatię dla duchownego.

Uciszyć księdza

Pracując nad książką ksiądz Zaleski doznał wielu przykrości ze strony przełożonych. W maju 2006 kardynał Stanisław Dziwisz dał kapłanowi upomnienie kanoniczne za zajmowanie się tajnymi współpracownikami SB w Kościele. Mimo otrzymania zgody na dalsze prace nad książką nadal był dotkliwie krytykowany. Prymas Józef Glemp nazwał go "nadUBowcem". Kiedy złożył książkę w wydawnictwie kardynał Dziwisz wydał mu zakaz publicznego wypowiadania się o lustracji księży. Kuria krakowska uzasadniała zakaz tym, że ks. Zaleski "poważnie nadużył zaufania" Stanisława Dziwisza, a jego działalność "wypacza obraz kapłana". Naciskano także na wydawnictwo "Znak", by nie wydawało książki.

Arcybiskup w Teleskopie

Nieosiągalny dotąd dla mediów abp Juliusz Paetz wystąpił wczoraj wieczorem w poznańskiej telewizji. Nigdy i w żadnej formie nie współpracowałem ze Służbą Bezpieczeństwa – oświadczył duchowny. Stwierdził, że podczas pobytu w Watykanie nie informował nikogo o sprawach kościelnych. Rozmawiał – jak zapewnił – wyłącznie o sprawach paszportowych, gdy musiał zmieniać paszport lub przedłużać jego ważność. Emerytowany arcybiskup poinformował, że ma dokument z Kościelnej Komisji Historycznej stwierdzający, że nie był agentem. Nie powiedział jednak, że Komisja nie miała dotąd wglądu w dokumentację, którą odnalazł ks. Zaleski przygotowując swoją książkę. Poinformował, że nie odpowiedział na list autora publikacji, gdyż jego zdaniem nie ma on prawa go o nic pytać. Ksiądz Zaleski nie jest moim przełożonym – powiedział duchowny informując, że o swojej odmowie odpowiedzi powiadomił kardynała Stanisława Dziwisza. Arcybiskup nie odpowiedział na pytanie dotyczące sprawy molestowania kleryków, w wyniku której stracił
funkcję metropolity.

Krzysztof M. Kaźmierczak, Tomasz Cylka

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)