Arcybiskup Głódź miał być źródłem informacji dla wywiadu PRL. "Cenne i wartościowe informacje"
Sławoj Leszek Głódź, obecnie metropolita gdański, a w przeszłości polski wysłannik w Watykanie, był przez agentów komunistycznego wywiadu traktowany jako informator - donosi Onet i "Rzeczpospolita".
Głódź przez 14 lat przebywał w Watykanie, a przez co najmniej 6 wywiad wojskowy PRL miał go traktować jako informatora. Tak rzekomo wynika z dokumentów znajdujących się do niedawna w zbiorze zastrzeżonym Instytutu Pamięci Narodowej. Informacje, jakie uzyskiwano od ówczesnego pracownika Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich, uważano za "cenne i wartościowe" - twierdzi Onet i "Rzeczpospolita".
Raporty i notatki z rozmów z Głódziem miał sporządzać płk Franciszek Mazurek ps. "Barcz". W 1982 roku został skierowany do Rzymu, pracując oficjalnie jako kierownik przedstawicielstwa PLL LOT. Jego zadaniem było rozpoznanie zagranicznych kontaktów władz Solidarności i powiązań z Watykanem. Jak twierdzą dziennikarze, to właśnie od Głódzia miał pozyskiwał m.in.: charakterystyki "pracowników poszczególnych sekcji watykańskich".
Zobacz także: Ryszard Kalisz w programie "Tłit": Morawiecki jest chłopczykiem.
W 1983 roku "Barcz" miał informować centralę w Warszawie, że duchowny byłby odpowiednim kandydatem na informatora. Według dokumentów, na które powołują się dziennikarze, został opisany jako osoba dobrze zorientowana w tematyce politycznej i społecznej w Polsce, niepozbawioną wpływów "na decyzje papieskie w sprawach polskich, ale nie tylko". Nadano mu też kryptonim: "BA-10".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl