Arabowie potępiają zabicie szejka Jasina
Kraje arabskie jednym głosem potępiły jako niewybaczalną zbrodnię zabicie przez armię izraelską przywódcy palestyńskiej organizacji Hamas, szejka Ahmeda Jasina.
22.03.2004 11:25
Jasin zginął od izraelskiej rakiety wystrzelonej przez śmigłowiec, kiedy opuszczał meczet w Gazie po porannych modłach. Hamas i inne organizacje palestyńskie natychmiast zapowiedziały krwawy odwet na Izraelu.
W Kairze rzecznik prezydenta Hosniego Mubaraka zapowiedział, że na znak protestu przeciwko zabójstwu delegacja Egiptu nie weźmie udziału w planowanych w tym tygodniu przez Izrael ceremoniach, związanych z 25. rocznicą podpisania izraelsko-egipskich porozumień pokojowych z Camp David.
Kilka godzin po śmierci przywódcy Hamasu premier Kuwejtu, szejk Sabah al-Ahmad al-Dżabir as-Sabah, potępił zabicie Jasina, ostrzegając, że fakt ten spowoduje groźny wzrost napięć na całym Bliskim Wschodzie. Szef kuwejckiego rządu zaapelował jednocześnie o "interwencję" do tzw. Kwartetu Madryckiego - USA, ONZ, UE i Rosji - odpowiedzialnego za ostatni bliskowschodni plan pokojowy, potocznie nazywany mapą drogową. Seria zamachów antyizraelskich sprawiła, że realizacja planu od kilku miesięcy jest zamrożona.
"Przemoc rodzi przemoc" - ostrzegł premier Kuwejtu. Szef komisji ds. zagranicznych kuwejckiego parlamentu Mohammad Sadr oskarżył Izrael o promowanie państwowego terroryzmu, apelując do USA o potępienie "zbrodni Izraela".
Premier Jordanii, uczestnik mediacji izraelsko-palestyńskich, Fajsal al-Fajez powiedział, że zabójstwo stawia pod znakiem zapytania wszelkie szanse na pokój na Bliskim Wschodzie.
Premier Libanu Emile Lahud ostrzegł, iż Izrael jest w błędzie, jeśli uważa, że przemocą zdławi aspiracje Palestyńczyków. "Zamordowanie osoby, będącej symbolem tych aspiracji, nie tylko nie zdusi, lecz przeciwnie - umocni ruch oporu" - powiedział Lahud.
Rzecznik rządu Iranu Hamid Reza Asefi określił zabójstwo mianem "aktu kryminalnego", który potwierdza - jak to określił - "barbarzyńską naturę syjonistów".
Także iracka tymczasowa Rada Zarządzająca potępiła akcję Izraela. Szyicki członek rady Mufak al-Rubaj ostrzegł, iż taki krok może jedynie stać się pretekstem do usprawiedliwiania aktów przemocy na świecie i w niczym nie przyczyni się do pokoju.
"Utraciliśmy wielkiego działacza ruchu oporu, wielkiego duchowego przywódcę Palestyny, świata arabskiego i całego świata islamskiego" - powiedział iracki szyita. Osobistość numer dwa w szyickiej organizacji w Iraku Al-Dawa, Adnan al-Asadi, odwołał się do postaci bohatera rewolucji kubańskiej, określając Jasina mianem "palestyńskiego Che Guevary".
W Kairze Mohammed Mahdi Akef, lider Bractwa Muzułmańskiego, z którym Jasin był od lat związany, zareagował na śmierć przywódcy Hamasu ostrzeżeniem adresowanym nie tylko do Izraela, ale także do Stanów Zjednoczonych. W wywiadzie udzielonym katarskiej stacji Al- Dżazira Akef groził: "żaden Amerykanin czy Żyd nie będzie bezpieczny w regionie(...). Nie spoczniemy, dopóki nie wyrzucimy stąd ostatniego Izraelczyka".
Islamskie organizacje na Bliskim Wschodzie, na czele z egipskim Bractwem Muzułmańskim, powtarzają, że pomszczą śmierć Jasina - przywódcy, który za życia był powodem wielu kontrowersji także wśród polityków arabskich.
W Kairze analitycy cytowani przez agencję Associated Press określili zabójstwo szejka jako izraelski afront, wymierzony w egipskie wysiłki mediacyjne w regionie. Zabójstwo - ostrzegają - przyniesie jedynie nasilenie przemocy.
Egipt zaangażował się w ostatnich miesiącach w rozmowy, mające przekonać liderów ekstremistycznych organizacji palestyńskich - w tym Hamasu - by zaakceptowali rozejm z Izraelem. Uderzenie, wymierzone w Jasina, stanowi bezpośredni cios zadany wysiłkom Kairu - uważa Dia Rashwan z Egipskiego Centrum Studiów Politycznych i Strategicznych.