PGF, zamykając hurtownie dla Litwinów, zareagowała na wprowadzenie w ubiegłym roku przez Euro-Apteki około stu leków za grosz. Litwini nie zamierzają zwijać interesu. - Mieliśmy kłopot, bo trzeba było podpisać umowy z nowymi hurtowniami, ale nadal będziemy sprzedawać leki za grosik. PGF uległa naciskowi naczelnej i okręgowych izb aptekarskich - uważa Daniela Vaitkunienie, wiceprezes Euro-Aptek.
Grzegorz Drożdż z PGF twierdzi, że wszystko to dla dobra polskich aptek.- Zdecydowana większość naszych kontrahentów to niewielkie prywatne placówki. Decyzja o zamknięciu drzwi dla konkurencji jest dla nich korzystna - zapewnia Drożdż.
Środowisko łódzkich farmaceutów nie wierzy w dobre intencje PGF. - Polska Grupa Farmaceutyczna najpierw zapewniała, że nie będzie miała aptek, a teraz ma ich około 300. W naszych publikacjach wytknęliśmy, że PGF lepiej traktuje własne apteki, a programy promocyjne sprzyjają nie tyle aptekom i pacjentom, ile hurtowniom - twierdzi Anna Rybowska z Okręgowej Izby Aptekarskiej w Łodzi.
Na razie na wojnie aptek korzystają pacjenci. Ministerstwo Zdrowia obniżyło ceny niektórych leków, ale walka konkurencyjna przebija nawet ministerialny cennik. (PAP)