Apollinaire - twarz lowelasa; nowa powieść o francuskim poecie
Guillume'a Apollinaire'a na pewno nie
musiałem reanimować, bo jest on nadal ogromnie znany. Nie jest to
może postać kultowa, tak jak Artur Rimbaud, ale na tyle popularna,
że nigdy nie powinna zniknąć z historii literatury - mówi
Frederic Pajak.
21.03.2004 | aktual.: 21.03.2004 10:14
Pajak jest autorem "Smutku miłości", powieści ilustrowanej, opartej w dużej mierze na wątkach z biografii słynnego poety francuskiego polskiego pochodzenia, Apollinaire'a (z rodziny Kostrowickich).
W książce, która ukazała się w Polsce, pisarz przedstawia mniej znane oblicze swego bohatera, twarz lowelasa odnoszącego sukcesy w bojach o serca niewieście, ale i niekiedy ponoszącego porażki. Apollinaire zmienił nazwisko, gdyż to oryginalne było nie do wymówienia nad Sekwaną. Gdyby nie ta zmiana, nie zrobiłby takiej kariery jaką zrobił - uważa Pajak. Czasami dla żartu, przyjaciele zwracali się do niego: "hej, cointreaux-whisky", przeinaczając na wesoło nazwisko Kostrowicki.
Sam Pajak jest wnukiem przybyłego do Francji z południa Polski artysty malarza - Pająka.
Pajak wyznaje, że ma w swym życiorysie momenty i podobieństwa zbliżające go duchowo do Apollinaire'a, w tym jednoczesną miłość do dwóch kobiet na raz. Dzielenie uczuć między dwie kobiety zdarza mu się nawet często. Istotna różnica między nimi: Apollinaire chętnie pisał listy, tysiące listów, podczas gdy Pajak nie jest ambitnym epistolografem. Ale też dzielą nas epoki i okoliczności - usprawiedliwia się pisarz. Apollinaire najwięcej epistoł spłodził w okopach, na frontach I wojny światowej, w czasie dziesiątków wolnych godzin, kiedy trzeba było zabijać nudę.
Czy ulica warszawska podobna jest do ulicy francuskiej? Przeciwnie - twierdzi Francuz, który w Polsce był dwa razy. W Warszawie ludzie są uśmiechnięci, radośni, nie tak zamknięci w sobie, jak Paryżanie, mają lepsze humory. A Paryżanki w ogóle patrzą na przechodniów z pogardą, nie można z nimi wymienić spojrzeń, są aroganckie. Warszawianki to ich odwrotność - są i powabne, i komunikatywne. W Paryżu - przytacza Pajak dane statystyczne - co druga osoba mieszka i żyje sama, bo ludzie nie potrafią nawiązywać kontaktów.
Polskę trudno sklasyfikować na skali gustów i sympatii przeciętnych Francuzów. Rząd zarzuca Polakom nadmierny proamerykanizm, wielu protestanckich członków gabinetu francuskiego krytycznie wyraża się o wpływach polskiego katolicyzmu. Z drugiej strony, w związku z wchodzeniem Polski do Unii Europejskiej, aktywizuje się biznes francuski. Pajak słyszał w warszawskim hotelu ludzi interesu z Francji, rozpływających się nad zaletami Polski. Polska to taki tort - oceniali - który teraz należy dzielić, by nie zabrakło później kęsów. To tu trzeba szybko instalować fabryki, korzystając z taniej siły roboczej - podkreślali Francuzi.
Frederic Pajak nie przewiduje jednak masowego napływu Francuzów do Polski unijnej. Jego zdaniem, dla znudzonego Zachodu Polska nie może być magiczną ziemią obiecaną, inspirującą krainą obiecującą wiele atrakcji i rozrywek. Dla Francuza odpychający jest stereotypowy obraz Polski, kraju zamieszkanego przez "alkoholików i ortodoksyjnych katolików".
Niewykluczone jednak, że przedmiotem następnych dzieł Frederica Pajaka będą Polacy: Witold Gombrowicz ze względu na złożoność jego osobowości, Bruno Schulz, Stanisław Ignacy Witkiewicz, Stanisław Jerzy Lec. Z Francuzów, ciekawym obiektem studiów pozostaje dlań Stendhal. Pajaka intryguje w Stendhalu historia zadurzenia w kuzynce, historia, której szczegóły ciągle spowite są mgłą tajemnicy. Wywodzi, że Francuzi mają wspaniałą wyobraźnię literacką, ale nie mają imaginacji wizualnej, bo Francja generalnie nie jest krajem malarstwa, a raczej rajem dla literatury i muzyki. Słynni mistrzowie pędzla tworzący we Francji przeważnie byli obcokrajowcami, m.in. Picasso i Dali - zauważa Pajak.