Apelują do Łukaszenki o uwolnienie więźniów politycznych
Fundacja Nasza Solidarność zaapelowała w liście otwartym do prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki o zwolnienie z aresztu zatrzymanych po wyborach prezydenckich w tym kraju, a w szczególności żony jednego z opozycyjnych kandydatów Andreja Sannikaua - Iryny Chalip.
W liście zaapelowano także o pozostawienie syna Sannikaua i Chalip - Danika Sannikaua do czasu uwolnienia jego matki pod opieką dziadków oraz umożliwienie mu częstego kontaktu z rodzicami, którzy od 19 grudnia przebywają w areszcie KGB w Mińsku.
Kilka dni po zatrzymaniu Sannikaua i Chalip Danikiem zainteresowały się organy opieki. Ich przedstawiciele przyszli do przedszkola, gdzie chodzi chłopiec. Wówczas babcia Danika zdecydowała się złożyć dokumenty, by uzyskać nad nim opiekę. Od czwartku jest jego prawnym opiekunem.
Przewodnicząca Fundacji Małgorzata Gosiewska powiedziała na poniedziałkowej konferencji prasowej, że nie można się godzić na to, co obecnie dzieje się na Białorusi. Jak mówiła, wielu Białorusinów chciało żyć z normalnym kraju, dlatego obecnie są w więzieniu. Ponad 30 osobom postawiono zarzuty organizowania masowych zamieszek i udziału w nich.
Gosiewska zachęcała do podpisywania się pod listem otwartym, który w niedługim czasie ma być przekazany ambasadorowi Białorusi Wiktarowi Gajsionakowi. List ma być dostępny na stronie internetowej www.naszasolidarnosc.pl, portalu społecznościowym Facebook w językach: polskim, angielskim, rosyjskim oraz białoruskim.
Pod listem podpisało się już kilkudziesięciu aktorów, dziennikarzy, muzyków, w tym m.in.: Hanna Banaszak, Ewa Bem, Ewa Dałkowska, Urszula Dudziak, Michał Lorenc, Krystyna Mokrosińska, Jerzy Zelnik.
Uczestnicy konferencji za pomocą telemostu połączyli się z matką Iryny Chalip, która obecnie jest prawną opiekunką swojego wnuka. Babcia Danika powiedziała, że jest jej przykro z tego powodu, iż córka z "wymyślonych" powodów pozostaje w więzieniu. Mówiła, że wprawdzie nie wie, czy list otwarty wpłynie na prezydenta, ale jest bardzo wdzięczna za pamięć o nich.
Z kolei Dzmitry Barodka powiedział na konferencji prasowej, że wielu jego przyjaciół, którzy tak jak on zaangażowali się w kampanię wyborczą Sannikaua, przebywa obecnie w więzieniu. Jak mówił, gdyby zdecydował się wrócić na Białoruś, to czekałby go taki sam los.
Podkreślił, że w związku z aresztowaniami wiele rodzin pozostało bez środków do życia. Wskazywał, że potrzebna jest także pomoc prawników, która - jak dodał - nie jest tania. Dlatego zachęcał do wpłacania na specjalne konto, z którego pieniądze zostaną przeznaczone na pomoc dla rodzin zatrzymanych.