Apelacja sprawy Urbana za znieważenie papieża
Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpatruje apelację Jerzego Urbana od wyroku skazującego go na 20
tys. zł grzywny za znieważenie Jana Pawła II jako głowy państwa
watykańskiego. Mają zeznawać dwaj biegli.
08.12.2005 | aktual.: 08.12.2005 13:54
Powodem procesu był artykuł Urbana pt. "Obwoźne sado-maso" z sierpnia 2002 r., zamieszczony w "Nie" tuż przed pielgrzymką papieża do Polski. Urban napisał m.in.: "Kochany staruszku! Połóż się do łóżka. Przykryj kołderką. (...) Wyrzuć te starcze środki dopingowe, którymi Cię szpikują jak byczków hodowanych na olimpiadę, żebyś mógł przez godzinę ruszać nogą i mniej trząść ręką. (...) Choruj z godnością, gasnący starcze, albo kończ waść, wstydu oszczędź". Urban nazwał też papieża m.in. "Breżniewem Watykanu", "żywym trupem" i "sędziwym bożkiem".
Po doniesieniach oburzonych czytelników prokuratura oskarżyła Urbana o znieważenie papieża jako głowy Watykanu, za co grozi kara do 3 lat więzienia.
Proces trwał od września 2004 r. W styczniu tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie niejednogłośnie skazał redaktora naczelnego tygodnika "Nie", podkreślając, że wolność słowa nie ma charakteru absolutnego, a krytyka osób publicznych nie może naruszać ich czci. Za zbyt surową sąd uznał zarazem żądaną przez prokuraturę karę 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 20 tys. zł grzywny.
Sąd podkreślała, że sprawa jest precedensowa, bo nigdy nie było w Polsce procesu o znieważenie głowy Watykanu. Podstawowym problemem prawnym jest sprawa tzw. wzajemności - czyli tego, czy w państwie watykańskim także jest ścigane przestępstwo znieważenia głowy obcego państwa, np. Polski (tylko wtedy można bowiem ścigać znieważenie głowy Watykanu w Polsce - przyp. red.). Po analizie norm prawnych obowiązujących w Watykanie sąd - wbrew stanowisku obrony - uznał, że zachowana jest zasada wzajemności.
Urban komentował, że wyrok świadczy o "sklerykalizowaniu wymiaru sprawiedliwości". Dodawał, że nie liczy na powodzenie apelacji, ale będzie się odwoływał nawet do Strasburga.
Apelacja domaga się uniewinnienia Urbana z powodu m.in. niespełnienia zasady wzajemności i nieprzekroczenia przez Urbana dopuszczalnego prawa do wolności krytyki.
To nie pierwszy kontakt Jerzego Urbana z wymiarem sprawiedliwości. W 1992 r. "Nie" wydrukowało akta SB z 1959 r. na temat agenta o kryptonimie "Zapalniczka", którym miał być Zdzisław Najder, w latach 80. szef sekcji polskiej Radia Wolna Europa, a w 1992 r. - szef doradców premiera Jana Olszewskiego. W 1996 r. sąd skazał za to Urbana na rok więzienia w zawieszeniu. Sprawa po apelacji wróciła jednak do prokuratury, która w 1997 r. umorzyła śledztwo.
Na początku lat 90. Urbanowi zarzucono też rozpowszechnianie pornografii (chodziło o zdjęcie kobiecych narządów płciowych zamieszczone w "Nie"). Postępowanie umorzono ze względu na "znikomą szkodliwość społeczną czynu".